Zbigniew Religa zostaje w rządzie. Po spotkaniu z premierem Kazimierzem Marcinkiewiczem, minister finansów Zytą Gilowską i szefem MSWiA Ludwikiem Dornem, Religa powiedział, że jego program naprawy służby zdrowia zyskał w 95% akceptację.
Późnym po południem minister spotkał się także z szefem klubu PiS, Przemysławem Gosiewskim. On zrobi wszystko, żeby klub stał w moich propozycjach za mną - powiedział po spotkaniu minister. Ja żadnych warunków nie wymieniałem i nie słyszałem żadnych warunków, które ja mam spełnić - dodał.
Dla ministra warunkiem podstawowym jest zwiększenie nakładów na służbę zdrowia o 15 mld złotych do 2009 roku. W przyszłym roku na zdrowie miałoby zostać przeznaczonych o 4 miliardy złotych więcej. Wprowadzone mają być ubezpieczenia pielęgnacyjne przeznaczane na leczenie starszych osób, a także zasada pokrywania z ubezpieczenia komunikacyjnego leczenia ofiar wypadków. Mowa jest także o wprowadzeniu dobrowolnych dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych oraz finansowaniu drogich zabiegów medycznych z budżetu państwa.
Cały rząd będzie rozmawiał o tym programie we wtorek. Od jego przyjęcia minister uzależnia swoje pozostanie na stanowisku.
Dopóki jest szansa na realizację wypracowanego z PiS programu, jest sens pozostawania na stanowisku ministra zdrowia – tak mówił dziś Zbigniew Religa w Kontrwywiadzie Kamila Durczoka w RMF FM. Stwierdził, że przed dzisiejszym spotkaniem z premierem i wicepremierami pozostaje optymistą – w skali od 1 do 5 na 4+.
Wczoraj Zbigniew Religa poległ w walce o zmianę na fotelu prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia. Chciał, by Jerzego Millera usunięto z NFZ. Na to jednak nie zgodziła się Rada Funduszu. W związku z tym szef resortu sam poprosił Millera o odejście - ten jednak odmówił. - Pan prezes twierdził, że nie złoży dymisji, ponieważ uważa, że ma do wypełnienia zadania w Narodowym Funduszu Zdrowia - tłumaczył potem decyzję Millera sam Religa.
Szef resortu zdrowia stwierdził, że odwołanie Millera było życzeniem premiera. Poza tym najpewniej było to zadośćuczynienie żądaniom wiceministra Bolesława Piechy i części polityków PiS-u, którzy domagali się zmiany na stanowisku szefa NFZ.