Pedagogika ponad 615 chętnych na 180 miejsc. Psychologia 863 na 120. Dziennikarstwo 434 na 90. Ekonomia 825 na 200. Tylu było chętnych na te kierunki na największym we wschodniej Polsce Uniwersytecie Marii-Curie Skłodowskiej. Większość niestety dołączy po ukończeniu studiów do rzeszy bezrobotnych.
Skoro wiadomo, że po tych kierunkach nie ma pracy, to po co tyle miejsc? Tu odpowiedź jest prosta, bo opłacają się uczelniom. Uniwersytet ma pracę i pieniądze. Każdy student to dotacja z ministerstwa, więc jeśli są chętni to te kierunki są i będą.
Nie możemy zamknąć dochodowych kierunków, uniwersytet żyje ze studentów i dla studentów. Jeśli jest zapotrzebowanie to takie kierunki będziemy prowadzić - mówi Aneta Śliwińska z UMCS. Zauważamy tendencję, że coraz mniej chętnych jest na studia niestacjonarne, a więcej na dzienne. Dzieje się tak z powodu braku pracy. Studenci tzw. zaoczni przeważnie gdzieś już pracowali, a w międzyczasie robili studia. Teraz skoro nie mają pracy to idą na dzienne. Jeśli uniwersytet ma problemy z naborem na niestacjonarne musi w pełni zapełnić miejsca stacjonarne i to robimy - podkreśla Śliwińska.
Trudno nie odnieść wrażenia, że niedługo na studia będzie mógł się zapisać każdy, byle tylko chciał płacić. Uczelnie odczuwają skutki niżu demograficznego. Teraz zacznie się walka o każdego studenta. UMCS wprowadza nowe kierunki kształcenia, bo konkurencja na rynku zwłaszcza lubelskim, gdzie funkcjonuje 5 uniwersytetów i uczelnie niepubliczne jest ogromna.
Na tzw. kierunki zamawiane - w tym przypadku to Ochrona środowiska w praktyce i Fizyka techniczna- miejsca się zapełniły się ledwo, ledwo, bo po prostu studia są bardzo ciężkie. Trzeba mieć do nich szczególne predyspozycje i pracować ciężko przez cały ich okres. Co piąty student nie kończy- mówi Śliwińska.
Tymczasem spora część, jeśli nie większość studiuje dla samego studiowania. Mało kto myśli o tym, żeby po jego studiach była praca. Co bardziej zapobiegliwi będąc na starszych latach biorą dodatkowy kierunek. Panika zaczyna się na 3 roku, gdy zaczyna się realnie myśleć o przyszłej pracy. Biura karier na uczelniach właśnie wtedy wysyłają na staże, czy praktyki największą liczbę studentów. Co ciekawe wielu z nich trafia do instytucji zupełnie nie powiązanych z kierunkiem studiów. W myśl zasady im więcej w CV tym lepiej.
...to sobie poradzi - mówią studenci. Można skończyć studia jakiekolwiek, a liczą się faktyczne umiejętności.
Pan jako pracodawca wolałby mieć pracownika z tytułem magistra, który na niczym się nie zna, czy kogoś kto po prostu zna robotę i ją dobrze wykonuje? - pyta naszego reportera student socjologii. Nie odkryjemy chyba Ameryki twierdząc, że najlepszą nauką zawodu jest praktyka, a tytuł magistra nie ma już znaczenia takiego jak jeszcze 15-20 temu.