To kolizja drogowa w okolicach Kazimierza Dolnego pomogła w namierzeniu 41-letniego Grzegorza L. – konwojenta, który ukradł ponad milion złotych. Takie informacje uzyskał w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie reporter RMF FM Romuald Kłosowski.

REKLAMA

Na początku nic nie wskazywało na to, że uda się szybko znaleźć konwojenta, który w połowie sierpnia uciekł z utargiem kilkudziesięciu sklepów i punktów gastronomicznych w Warszawie. Do banków nie trafił wtedy 1,2 mln złotych. Żona konwojenta przekonywała służby, że mogło dojść do uprowadzenia lub niezwiązanego z tym dalszego posługiwania się skradzionymi dokumentami Grzegorza L.

Grzegorz L. był poszukiwany listem gończym. Podobnie jak konwojent ze Swarzędza zmienił wizerunek i działał w rękawiczkach. Prokuratorzy nie mówią jednak o naśladowaniu poprzednika z Wielkopolski, bo metamorfoza Grzegorza L. zaszła dopiero po przywłaszczeniu gotówki. Swarzędzki konwojent od początku planował kradzież, działał ze zmienioną tożsamością i tuszował po sobie ślady - wyjaśnia Przemysław Nowak z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Dodaje, że w przypadku Grzegorza L. mamy raczej do czynienia z nieplanowanym wcześniej przywłaszczeniem gotówki. Sam zatrzymany miał zeznać, że "działał pod nagłym wpływem". W firmie ochroniarskiej, która konwojowała gotówkę pracował od kilku lat.

Kamuflaż po ucieczce z gotówką nie pomógł. 41-latek wpadł po stłuczce drogowej w okolicach Kazimierza Dolnego, w połowie grudnia. Wcześniej Grzegorz L. kupił kilkuletnią toyotę. Auta nie przerejestrował, ale wykupił na siebie ubezpieczenie pojazdu. Nie wiadomo jeszcze z całą pewnością, kto był kierowcą podczas kolizji, bo sprawca uciekł z miejsca zdarzenia - wyjaśnia prokurator Nowak i dodaje, że w tej sprawie toczy się odrębne postępowanie. Ta informacja trafiła jednak do stołecznych policjantów i jeden z funkcjonariuszy udał się w okolice Kazimierza Dolnego.

Faktycznego miejsca pobytu poszukiwany nigdzie nie podawał. Dom, w którym został zatrzymany wynajmował od kilku tygodni. Policja nie zdradza kulisów zatrzymania. Funkcjonariusze zabezpieczyli - poza gotówką - broń, 4 magazynki z amunicją i samochód. Grzegorz L. był zupełnie zaskoczony zatrzymaniem.

Przy Grzegorzu L. znaleziono większą kwotę pieniędzy od tej, która została ukradziona. Konwojent zeznał, że grał w karty za pieniądze i wygrywał! Te wyjaśnienia będą weryfikowane, bo istnieje podejrzenie, że część pieniędzy może pochodzić z innego przestępstwa - tłumaczy prokurator Nowak.

Konwojent usłyszał zarzuty kilka godzin po zatrzymaniu. Trafił do aresztu na 3 miesiące. 41-latkowi grozi do 10 lat więzienia.

(mn)