Zaniechanie obowiązku opieki nad 70-letnią pensjonariuszką domu pomocy społecznej w Lublinie i nieumyślne narażenie jej na utratę życia zarzuciła prokuratura pielęgniarce oraz trzem opiekunkom. Staruszka spędziła mroźną noc poza budynkiem i zmarła z wychłodzenia.
Podejrzane kobiety nie przyznały się do zarzucanych im czynów. Opiekunki odmówiły składania wyjaśnień. Pielęgniarka natomiast złożyła wyjaśnienia, których treści nie ujawniamy - mówi rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Beata Syk-Jankowska.
W kwietniu 70-letnia pensjonariuszka Domu Pomocy Społecznej Betania w Lublinie zmarła na skutek wychłodzenia organizmu, po tym jak spędziła mroźną noc na zewnątrz budynku DPS.
Według śledczych, staruszka była w swoim pokoju ok. godziny 19, kiedy zaczynał się obchód. Ok. godz. 19.30 wyszła z budynku, ubrana w piżamę, co zarejestrowała kamera monitoringu. Następnego dnia rano znaleziono ją za budynkiem DPS (teren wokół budynku jest ogrodzony). Na ciele kobiety nie było śladów obrażeń. Temperatura tej nocy była ujemna.
Dyżur tej nocy w domu Betania pełniły trzy opiekunki oraz pielęgniarka, która nadzorowała ich pracę. Według ustaleń prokuratury kobiety między godziną 19 a 4 nad ranem nie sprawdzały, czy 70-latka jest w swoim pokoju, choć miały taki obowiązek. Pensjonariuszka ta cierpiała na liczne schorzenia - zaznaczyła Syk-Jankowska.
Dyrekcja domu Betania, po śmierci 70-latki, zdecydowała o zwolnieniu z pracy opiekunek i pielęgniarki, które pełniły wtedy dyżur.
Za nieumyślne narażenie pensjonariuszki na utratę życia podejrzanym kobietom grozi kara do roku pozbawienia wolności.