O kilkaset procent wzrosło zainteresowanie zakupem "chrustu" w Lasach Państwowych. To relatywnie tani surowiec do ogrzewania domów. Teraz w wielu miejscach jest niedostępny "od ręki".
Jak sprawdziła dziennikarka RMF FM Magdalena Grajnert, dla przykładu w nadleśnictwie Katowice przez cały ubiegły rok chrust kupiło 9 osób - a teraz tylko w ciągu dwóch tygodni już 19 osób.
W wielu nadleśnictwach drewna nie można kupić od razu, niektóre prowadzą zapisy dla zainteresowanych zakupem.
W tej chwili są po prostu kolejki. Dyspozycja naszych leśniczych, naszych ludzi w terenie jest ograniczona. Zwyczajnie nie wyrabiają się, by obsłużyć wszystkich klientów na odpowiednim poziomie - mówi Michał Gzowski z Lasów Państwowych.
Pierwszeństwo w zakupie tzw. gałęziówki mają odbiorcy indywidualni. Pojawiają się już bowiem tacy, którzy na tzw. chruście chcą zarobić - kupić kilkadziesiąt czy sto metrów sześciennych tego surowca, żeby później opał odsprzedać z zyskiem.
Tak jak produkuje się samochody, słoiki, śrubki czy różnego rodzaju asortyment, w lesie też trwa pewnego rodzaju produkcja - tłumaczy w rozmowie z naszą reporterką Piotr Fitas, nadleśniczy z Nadleśnictwa Suchedniów. Cykl od pozyskania do wywozu drewna, bądź udostepnienia powierzchni pod samowyrób, czyli na drobną drobnice opałową też wymaga określonego czasu - dodaje.
Zebrane drewno jest układane w regularne stosy. Potem mnożona jest jego długość, szerokość i wysokość - z tego wychodzi miara pomocnicza, czyli metr przestrzenny. Do obliczenia faktycznej ilości drewna w tym stosie, pomijając przestrzenie powietrzne między tym drewnem, stosujemy przeliczniki - tłumaczy Bartłomiej Stankiewicz, leśniczy z leśnictwa Staropol w Łódzkiem. Dla tak zwanej gałęziówki jest to 0,25, a więc jeśli mamy stos 4x1x1 to cztery metry przestrzenne, ale jeden metr sześcienny drewna małowymiarowego - dodaje.
Cenę "gałęziówki" nadleśnictwa ustalają indywidualnie. Średnio to 40-50 zł za metr sześcienny.
Z kolei na Dolnym Śląsku widać coraz większe zainteresowanie drewnem na opał. Aktualnie takiego drewna jednak nie brakuje - przekonuje dziennikarza RMF FM Pawła Pyclika Malwina Sokołowska rzeczniczka Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych we Wrocławiu.
Nie jest jednak tak, że drewno uda się kupić od razu. Trzeba się dogadać z leśniczym i uzbroić w cierpliwość.
Nawet jeżeli ktoś dotychczas korzystał z węgla, a wie, jak urosła ta cena, to chcąc zabezpieczyć się przed zimą, kupuje to drewno już teraz - mówi Sokołowska. Za metr sześcienny drewna opałowego - na przykład w Nadleśnictwie Świdnica - trzeba obecnie zapłacić 110 zł.