NSZZ Solidarność chce, by prokuratura sprawdziła, czy policjanci zrzeszający się pod szyldem tego związku działają zgodnie z prawem. Chodzi o grupę funkcjonariuszy skupionych wokół Jacka Łukasika, który przed 1 listopada i Świętem Niepodległości wzywał policjantów do zbiorowego przechodzenia na chorobowe, przekonując, że reprezentuje Solidarność.
NSZZ Solidarność nalega, by prokuratura sprawdziła, czy policjanci zrzeszający się pod szyldem tego związku działają zgodnie z prawem.
Kilka miesięcy temu władze Solidarności poinformowały resort spraw wewnętrznych i administracji, że ludzie skupieni wokół Jacka Łukasika, mimo używania nazwy Solidarność, nie reprezentują tego związku. Organizację pomijano w zaproszeniach na rozmowy. Więcej na ten temat można przeczytać TUTAJ.
Do reprezentowania Komisji Krajowej NSZZ Solidarność wskazano Bartłomieja Mickiewicza.
Naszym zdaniem należy to sprawdzić - mówi Bartłomiej Mickiewicz, komentując wniosek do prokuratury.
Ponad miesiąc temu kilka tysięcy policjantów odpowiedziało na apel Jacka Łukasika, przeszło na zwolnienia i nie stawiło się w pracy podczas kluczowych tej jesieni zabezpieczeń dnia Wszystkich Świętych, 1 listopada oraz Święta Niepodległości. Więcej informacji na ten temat można znaleźć TUTAJ.
Nie rozumiem decyzji NSZZ Solidarność w sprawie wniosku do prokuratury - powiedział Jacek Łukasik.
Jak przekonuje, w trakcie protestów był członkiem związku i pełnił w nim statutowe funkcje. Według niego problem ma podłoże personalne i dotyczy jego osobiście, bo postawił na samodzielność.
Łukasik do 20 grudnia jest członkiem NSZZ Solidarność. Obecnie założył nowy związek, zarejestrowany miesiąc temu. Nazywa się Policyjna Solidarność i nie jest związany z organizacją, której szefem jest Piotr Duda. Nie używa znaków graficznych NSZZ Solidarność. Jego związek jest po wyborach władz, on natomiast został przewodniczącym.
Jak przekonuje, do organizacji wstąpiło już 2 tys. policjantów z ośmiu województw. Najwięcej członków ma w Małopolsce - jak twierdzi - to prawie 600 osób.