"Oto, dlaczego stołeczni strażnicy miejscy tak często i chętnie odholowują źle zaparkowane samochody. Nie chodzi im wcale o bezpieczeństwo na warszawskich drogach, ale o... premie, jakie dostają co miesiąc za wzorowe wykonanie planu!" - ujawnia "Fakt".
Tabloid dotarł do tajnych zaleceń dla szefów oddziałów terenowych straży miejskiej w sprawie premiowania ich funkcjonariuszy. Jak nieoficjalnie ustalilili dziennikarze "Faktu", każdy warszawski strażnik dostaje co miesiąc premię 100 zł, jeżeli na każdej swojej zmianie odholuje jedno auto.
Strażnicy pracują na zmianach po 12 godzin, a potem przez pełną dobę odpoczywają. Później znów mają 12-godzinną służbę. Aby dostać dodatek do pensji, funkcjonariusz podczas swojej zmiany musi odholować jedno auto. Zatem w ciągu miesiąca każdy mundurowy zabiera z ulicy co najmniej 20 aut - mówi dziennikowi informator ze straży miejskiej. Jeśli jednak na każdej służbie holownik zostanie wezwany pięć razy, to strażnik dostanie aż 500 zł premii - dodaje.
Co ciekawe - podkreśla "Fakt" - jeszcze niedawno holowaniem aut zajmował się specjalny wydział straży. Obecnie każdy miejski szeryf może wezwać taki samochód. Nie od dziś wiadomo, że kierowcy są ulubionymi kozłami ofiarnymi strażników. To właśnie dzięki łapance urządzonej na zmotoryzowanych warszawiaków, w 2013 roku miejska kasa wzbogaciła się o prawie 40 milionów złotych! - czytamy w najnowszym wydaniu gazety.
W piątkowym "Fakcie" przeczytacie również:
- Kiedy mięso stanieje? Dlaczego minister z PSL nic nie robi?
- 5100 zł emerytury dla polityków