Blisko tydzień od wykrycia podziemnego pożaru w kopalni "Knurów" ratownicy zakończyli akcję przeciwpożarową 650 metrów pod ziemią. Zagrożony rejon odizolowano od pozostałej części kopalni trzema specjalnymi tamami przeciwwybuchowymi.

REKLAMA

Skład powietrza będzie cały czas monitorowany. Pożar w zamkniętym rejonie najdalej za kilka tygodni powinien sam wygasnąć.

Pożar taki jak w kopalni "Knurów" - tzw. endogeniczny - to typowe zjawisko w górnictwie. Przyczyną było samozagrzanie się węgla w tzw. zrobach, czyli miejscach po eksploatacji węgla w likwidowanej ścianie wydobywczej. W takich przypadkach nie ma ognia, ale zmienia się skład atmosfery, czasem pojawia się dym. Dla bezpieczeństwa kluczowe jest, aby wykryć taki pożar na czas.

Akcję ratowniczą można było zakończyć po stwierdzeniu, że skład powietrza w pobliżu otamowanego rejonu jest zgodny z obowiązującymi przepisami. Do odizolowanego wyrobiska będzie można wejść dopiero, gdy pożar wygaśnie. Nie powoduje to zakłóceń w pracy kopalni. Ściana wydobywcza, w pobliżu której wykryto pożar, była likwidowana.