Już dziś wczesnym popołudniem premier Izraela Ehud Barak oficjalnie złoży swą dymisję na ręce prezydenta Mosze Kacawa.
Rezygnacja Baraka powszechnie uważana jest za taktyczny wybieg mający uniemożliwić byłemu premierowi Benjaminowi Netanjahu powrót na scenę polityczną. Tymczasem lider opozycji Ariel Szaron coraz głośniej mówi o możliwości zmiany ustawodawczej, tak by Netanjahu mógł kandydować w wyborach na szefa nowego rządu. Zgodnie z obecnie obowiązującym prawem w razie dymisji szefa rządu w wyborach na premiera mogą uczestniczyć jedynie urzędujący członkowie Knesetu. Netanjahu od półtora roku nie jest członkiem parlamentu. Wszystkie sondaże wskazują jednak, że może on pokonać Baraka w wyborach na premiera, a jeszcze przedtem Sharona w walce o szefostwo Likudu. Wygląda więc na to, że pomimo energicznych zaprzeczeń Baraka i Szarona, dogadali się oni w celu zablokowania drogi wspólnemu wrogowi. Netanjahu wróci wieczorem z krótkiej wizyty w USA i zadeklaruje, że chce ubiegać się o fotel premiera. W tej sytuacji, jak się ocenia, sprawa będzie musiała oprzeć się o Sąd Najwyższy. Posłuchaj relacji korespondenta radia RMF z Tel Awiwu, Elego Barbura:
11:15