W wyborach kandydowała rekordowa liczba osób deklarujących się jako homoseksualne. Mandatu nie zdobyła jednak żadna - podkreśla "Rzeczpospolita".
Zdecydował splot okoliczności - mówi Adam Ostolski, jawny gej, współprzewodniczący Partii Zieloni i kandydat Zjednoczonej Lewicy do parlamentu. W ten sposób tłumaczy, dlaczego do Sejmu nie dostał się żaden kandydat LGBT, czyli lesbijka, gej, bi- lub transseksualista nieukrywający swojej orientacji.
Takich osób w tych wyborach było wyjątkowo dużo. Spisy kandydatów LGBT publikowały w internecie portale i profile na Facebooku poświęcone mniejszościom seksualnym. Zestawiając nazwiska z list, można obliczyć, że w sumie kandydatów niekryjących, że są nieheteroseksualni, było 27.
Cały artykuł w najnowszej "Rzeczpospolitej".
(mal)