Prokuratura Rejonowa w Zabrzu wszczęła śledztwo w sprawie wypadku, do którego doszło w niedzielę w okolicach Placu Teatralnego. Kierowca samochodu osobowego wjechał na pasach w kobietę prowadzącą wózek z miesięcznym dzieckiem.
59-letni kierowca jeszcze nie usłyszał zarzutów. Ich treść zależy bowiem od kwalifikacji czynu. Będzie to prawdopodobnie zarzut umyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa i nieumyślnego spowodowania obrażeń u kobiety i jej dziecka - powiedziała reporterce RMF FM Joanna Kosińska, szefowa zabrzańskiej prokuratury.
Wiadomo na pewno, że nie zawiódł samochód. Mamy już opinię biegłych, z której wynika, że auto było sprawne - wyjaśnia Kosińska. Wiadomo także, że kierowca był trzeźwy, ale jego krew pobrano także do innych badań. Na wszelki wypadek sprawdzane jest, czy mężczyzna nie był pod wpływem środków odurzających, choć trudno podejrzewać, żeby 59-latek zażywał narkotyki - powiedział Marek Wypych, rzecznik komendy miejskiej policji w Zabrzu.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Prokuratura czeka jeszcze na dokumentację ze szpitali, do których trafili ranni. Miesięczny chłopczyk został już wypisany z zabrzańskiej kliniki pediatrii i jest pod opieką ojca. Jego matka wciąż leży na oddziale intensywnej opieki medycznej. Tuż po wypadku trafiła do szpitala w Zabrzu, później została przetransportowana do Sosnowca, gdzie przeszła operację. Ostatecznie, z powodu braku miejsca na sosnowieckim OIOM-ie, została przewieziona do szpitala miejskiego w Chorzowie. Lekarze na prośbę rodziny nie udzielają informacji o stanie jej zdrowia.
Do wypadku doszło w niedzielę kilka minut po godzinie 16 na przejściu dla pieszych przy placu Teatralnym. Kierujący mitsubishi, 59-letni mieszkaniec Rudy Śląskiej wjechał na pasy. Potrącił 20-letnią kobietę oraz jej miesięcznego syna. Siła uderzenia spowodowała, że kobieta została odrzucona na kilka metrów. Jej synek wypadł z wózka. Potrącenia przez samochód uniknął ojciec dziecka, który także przechodził przez jezdnię. Zdołał w ostatniej chwili odskoczyć do tyłu. Bezpośrednio po wypadku kierowca tłumaczył policji, że nie zauważył pieszych, bo oślepiało go słońce.