Krakowski sąd przedłużył, na wniosek prokuratury, do 26 września stosowanie aresztu tymczasowego wobec Bogusława K., Marcina B., i Roberta S., podejrzanych w sprawie porwania biznesmena dla okupu i zabójstwa małżeństwa Jaroszewiczów.

REKLAMA

Jak poinformował w czwartek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie Janusz Hnatko, sąd w pełni uznał argumentację prokuratora co do przesłanek, które legły u podstaw stosowania wobec podejrzanych tymczasowego aresztowania. Nadal aktualna pozostaje obawa ukrycia się oraz obawa matactwa, czyli bezprawnego utrudniania postępowania przez podejrzanych, a nadto zagrożenie surową karą - zaznaczył.

W połowie kwietnia krakowski sąd przedłużył o trzy miesiące stosowanie aresztu tymczasowego wobec innego podejrzanego w tej sprawie Dariusza S.

Zdaniem prokuratury, Dariusz S. i Bogusław K. byli wspólnikami w porwaniu dla okupu połączonym ze szczególnym udręczeniem 76-letniego biznesmena z Krakowa. Bogusław K. jest także podejrzany o uprowadzenie w styczniu ub.r. dla okupu 10-letniego chłopca, który został zwolniony po wpłaceniu okupu przez rodzinę.

W połowie marca prokuratura poinformowała, że Dariuszowi S. oraz Marcinowi B. i Robertowi S. postawiono zarzuty zabójstwa byłego premiera PRL Piotra Jaroszewicza i jego żony Alicji oraz rozboju. Prokuratura podała, że informacje na temat zbrodni w Aninie pojawiły się właśnie w toku śledztwa dotyczącego porwań dla okupu, w tym 10-letniego chłopca.

Jak informowała prokuratura, dwóch podejrzanych przyznało się do zarzutów i podało szczegóły, które nie były podawane w mediach ani na poprzedniej sprawie sądowej, a wskazywały, że byli oni na miejscu zdarzenia i brali w tym udział. Jeden z podejrzanych nie przyznał się, odmówił składania wyjaśnień - poinformowano podczas briefingu 14 marca z udziałem prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry.

Z zebranych dowodów wynika, że podejrzani włamali się do domu byłego premiera i jego żony, obezwładnili ich i brutalnie znęcali się nad nimi. Mieli wspólnie zabić Piotra Jaroszewicza, natomiast jego żonę miał zabić Robert S. Prawdopodobny jest motyw rabunkowy, ale brane są pod uwagę również inne motywy. Sprawcy dostali się do domu przez otwarte okno, wykorzystując drabiny. To nowy szczegół w śledztwie, ponieważ sprawcy zamknęli potem okno od wewnątrz i wyszli z domu drzwiami - poinformowała prokuratura.

Podejrzani to członkowie tzw. gangu karateków, powiązanego z mafią pruszkowską, który w latach 1993-95 dokonał kilkudziesięciu wyjątkowo brutalnych napadów rabunkowych w całej Polsce. Dariusz S. przebywa w areszcie śledczym w sprawie porwań, Robert S. - w zakładzie karnym w związku z inną sprawą. Marcin B. został zatrzymany na polecenie prokuratora 12 marca br. i aresztowany.

Małżeństwo Jaroszewiczów zamordowano w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 r. w ich willi w warszawskim Aninie.

Pierwotnie w sprawie w kwietniu 1994 r. zatrzymano cztery osoby - Krzysztofa R. - "Faszystę", Wacława K. - "Niuńka", Henryka S. - "Sztywnego" i Jana K. - "Krzaczka". Zatrzymani od początku twierdzili, że są niewinni, a prokuratura bezzasadnie przypisuje im zabójstwo Jaroszewiczów. W 1998 r. Sąd Wojewódzki w Warszawie uniewinnił całą czwórkę z braku dowodów - wnosiła o to nie tylko obrona, ale też oskarżyciel. W 2000 r. wyrok uniewinniający utrzymał Sąd Apelacyjny w Warszawie.

W połowie zeszłego roku do badania zabójstwa Jaroszewiczów powróciła Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. Wszczęcie śledztwa było możliwe po przekazaniu do prokuratury materiałów dotyczących ujawnienia w mediach uznawanych za zagubione śladów kryminalistycznych ze sprawy dotyczącej tej zbrodni.

(nm)