W Poznaniu nie milkną echa po remoncie placu Kolegiackiego na Starym Mieście. Po trwających kilka lat pracach, na miasto wylała się fala krytyki, zwłaszcza po zapowiedziach sprzed rozpoczęcia inwestycji. Internauci zarzucają autorom projektu „zabetonowanie” placu przed Urzędem Miasta i pozbawienie go kilku drzew oraz trawiastego skweru. Urzędnicy odpowiadają tymczasem w mediach społecznościowych, że zarzuty pod ich adresem to efekt „manipulacji”.

REKLAMA

Remont placu Kolegiackiego na poznańskim Starym Mieście ruszył w 2019 roku, po trwających blisko trzy lata badaniach archeologicznych. W ich trakcie odkryto pozostałości 13-wiecznej kolegiaty św. Marii Magdaleny, która stała w tym miejscu oraz fundamenty sąsiedniej, najprawdopodobniej wcześniejszej budowli. Konkurs na rewaloryzację reprezentacyjnego placu w centrum stolicy Wielkopolski wygrała pracownia architektoniczna Krzysztofa Urbaniaka. Miasto planowało zakończenie prac do lata 2020 roku, ale w ich trakcie natrafiono na kolejne ślady budowli sakralnych. Odkryto m.in. pozostałości fundamentów kościoła św. Stanisława. Pośród podziemnych ruin archeolodzy natrafili też na liczne miejsca pochówków. W jednym z grobów znaleźli dobrze zachowane szczątki kobiety z różańcem, złotym sygnetem i nakryciem głowy. Według badaczy to szlachcianka z XVI wieku.

Po zakończeniu prac archeologicznych, do działań przystąpili budowlańcy. Wiadomo było, że termin oddania do użytku wartej blisko 30 mln złotych inwestycji przeciągnie się. Na początku tego roku jednak, remont wkroczył na ostatnią prostą. Wokół placu zdemontowano osłaniający bo blaszany płot teraz okala go jedynie druciana siatka, co pozwala w pełni dostrzec jak wygląda to miejsce po remoncie.

No trochę zieleni więcej by się przydało, za dużo tego betonu - mówi RMF FM jedna z poznanianek przyglądająca się pracom wykończeniowym. Mnie się podoba, jest elegancko, zupełnie inaczej niż przedtem. Mogliby inne roboty w końcu pokończyć, bo całe miasto rozkopane - irytuje się wychodząca z urzędu miasta inna mieszkanka stolicy Wielkopolski.

Zapowiedzi były inne

Zdecydowanie bardziej krytyczni wobec inwestycji są internauci i opozycyjni radni miejscy. Klaudia Strzelecka z PIS napisała w mediach społecznościowych, zwracając się do zarządu miasta: "Panowie, serio?! Prawdziwa Platforma w działaniu na rzecz zielonego Poznania. Po "zielonym" św. Marcinie przyszedł czas na "odbrukowany" plac Kolegiacki" - napisała radna, publikując zdjęcia sprzed i po remoncie placu.

Fala oburzenia nie tylko wśród lokalnych polityków, ale i internautów wylała się głównie ze względu na wcześniejsze wypowiedzi urzędników, którzy przed rozpoczęciem remontu zapowiadali "plac publiczny z zielenią i drzewami".

Z fontanną, z miejscami do wypoczynku, z ławkami, z miejscem, w którym eksponowane będą pozostałości kolegiaty św. Marii Magdaleny. Myślę, że to będzie wyjątkowe miejsce, bardzo klimatyczne. Raz - ze wspomnieniem historii. Dwa - przygotowane w bardzo wysokiej jakości, z użyciem dobrych materiałów - mówiła wtedy Katarzyna Parysek z Urzędu Miasta Poznania.

Miasto na słowa internautów zareagowało wpisem w mediach społecznościowych, który wywołał jeszcze większą burzę. Słowa krytyków nazwano w nim "manipulacją". Na oficjalnej stronie Miasta Poznań w mediach społecznościowych czytamy:

"Czujemy się w obowiązku, by dodać do nich więcej obiektywizmu. Na początek kilka faktów, których zabrakło:

Zdjęcie porównawcze nie oddaje wyglądu całego placu po remoncie - są tam również drzewa (na dowód publikujemy zdjęcia z lata) i jest ich więcej niż przed przebudową - 15 sztuk drzew oraz ponad 800 krzewów.

Przed budową plac był przede wszystkim parkingiem, co widać na załączonych archiwalnych zdjęciach. Po zakończeniu remontu obiekt będzie służył mieszkańcom nie tylko tym zmotoryzowanym".

Plac ma zostać oficjalnie otwarty późną wiosną.