Przed Sądem Okręgowym w Gdańsku rozpoczął się proces sześciu mężczyzn, oskarżonych o zlecenie, nakłanianie i brutalne pobicie pod Wejherowem (Pomorskie) 37-letniego mężczyzny. Był on świadkiem zeznającym w śledztwie przeciwko "handlarzom ludźmi".

REKLAMA

Do zdarzenia doszło 29 sierpnia 2018 roku przed jednym z marketów w Bolszewie powiecie wejherowskim (woj. pomorskie).

Jeden z oskarżonych Patryk M., któremu zarzucono nakłanianie do pobicia pokrzywdzonego, przyznał się do winy. "Żałuję tego, co się stało, załatwiłem ludzi na tę robotę, pieniądze dostałem" - oświadczył.

Mężczyzna szczegółowo opowiadał, jak doszło do pobicia 37-latka.

"Pokazano mi zdjęcie tego mężczyzny na plaży z dziewczyną. Był wysoki i miał chyba ponad 100 kilogramów wagi, jego cała sylwetka była kulturystyczna. Powiedziałem, że się na to nie piszę, że nie mam ochoty tłuc tego gościa. Żartowaliśmy nawet, że ja nawet z kijem bejsbolowym nie mam tyle wzrostu, co ten facet. Zaproponowałem jednak, że mogę kogoś znaleźć do tej roboty" - mówił Patryk M.

Na pobicie mężczyzny zgodzili się Maciej I. oraz Krystian L.

"Maciej pobiegł z gazem i uchylił drzwi od strony kierowcy, a Krystian miał tylko bejsbol. Samego uderzenia nie widziałem, bo wróciłem do swojego samochodu. Maciej opowiadał mi potem, że pokrzywdzony chciał wysiąść z auta i dostał wtedy bejsbolem. Mówił, że na pewno został rozj...y, cała skóra była na czole i było pełno krwi. Godzinę później Sz. dał nam pieniądze, to było ponad 10 tys. zł. Zdenerwowaliśmy się, bo miało być więcej, ale Sz. powiedział, że więcej nam nie da, dopóki się nie przekona, że wszystko zostało dobrze zrobione. Po 2-3 dniach Sz. powiedział, że nie dostaniemy więcej, bo wszystko zostało spartaczone" - mówił Patryk M.

Sz. to - jak wyjaśnił Patryk M. - Marek Sz., który zlecił pobicie mężczyzny. Był dyrektorem agencji windykacyjnej z Gdyni, która swoją nazwą i ubiorem pracowników była stylizowana na Centralne Biuro Śledcze Policji.

"Sz. mówił, że ten mężczyzna to konfident, kogoś sprzedał i nie rozliczył się finansowo. Oferował za pobicie 20 tys. zł. Zapewniał, że jeśli mężczyzna będzie dobrze poturbowany i dozna np. trwałego kalectwa, to będzie bonus" - wyjaśnił oskarżony.

Pobity mężczyzna był jedną z osób składających zeznania w śledztwie dotyczącym "handlu ludźmi". W sprawie tej zarzutami objęte są trzy osoby. Jedną z nich jest 44-letni mężczyzna, któremu prokurator zarzucił popełnienie przestępstwa "handlu ludźmi". Jak ustalono, był on głównym zleceniodawcą pobicia świadka latem 2018 roku. W momencie napadu 44-latek znajdował się w drodze do Szwecji. W ten sposób mężczyzna miał zyskać alibi i uniknąć odpowiedzialności karnej. Jego sprawa jeszcze nie trafiła do sądu.