Euro-kłopoty spadły na głowy mieszkańcow 12 państw unii monetarnej. Po tygodniu od wejścia do obiegu monet i banknotów euro, widać coraz wyraźniej, że przewidziano ich zbyt mało. Przyznał to publicznie szef drugiego pod względem wielkości banku we Francji - BNP-Paribas.
W niektórych sklepach kasjerzy mają kłopoty z wydawaniem reszty. Szczególnie, że wiele osób znalazło łatwiejszy sposób, by ominąć kolejki w bankach i pozbyć się franków. Płacą za zakupy wycofywanymi banknotami o wysokich nominałach, w zamian powinni otrzymać euro. Nie zawsze tak się dzieje. Na przykład w sklepach sieci Leclerc wprowadzono wczoraj zasadę: dostajesz resztę w takiej walucie, jaką płacisz. Braki euro we Francji mogą być spowodowane jeszcze inną tendencją - w ciągu tygodnia trafiło tam do obiegu sto miliardów franków, czyli ponad 15 miliardow euro trzymanych dotąd w przysłowiowych materacach. Natomiast na wprowadzeniu euro zyskali żebracy. Jak podaje agencja Reutera, we wszystkich krajach unii monetarnej do czapek osób proszących o jałmużnę trafia znacznie więcej pieniędzy. Ludzie pozbywają się monet i banknotów o niskich nominałach, wiedząc, że będą mieli z nimi więcej kłopotów niż pożytku. "To wspaniałe - zarabiam 10 razy więcej" - powiedział jeden z żebraków w Berlinie.
16:05