Z Krety, Turcji, Egiptu i Bułgarii wrócą dziś kolejni oszukani klienci biura Sky Club. Jego upadłość trzy dni temu przerwała wakacje ponad 6 tysiącom naszych rodaków za granicą. Prokuratura wszczęła już postępowanie w sprawie biura.
Za granicą jest jeszcze ponad 1000 osób, wysłany na wczasy przez Sky Club. Nie ma jednak szacunków, ile z nich dziś wróci do kraju. Nie wiadomo bowiem, kto zdecyduje się wsiąść do samolotu. Nasza reporterka usłyszała w urzędzie marszałkowskim, że niektórzy turyści, zwłaszcza ci w Grecji, postanowili sami opłacić sobie noclegi i zostać do końca urlopu. Ich powrót w planowanym wcześniej terminie zostanie opłacony z ubezpieczenia Sky Club. Opiekować się nimi mają rezydenci z innych biur.
Może się też okazać, że w ciągu dnia trzeba będzie na szybko organizować transport dla turystów z innych miejsc, bo hotelarze, którzy wcześniej obiecywali nocleg mogli się rozmyślić.
Kilkadziesiąt osób, które spędzało urlop z biurem Sky Club wróciło o poranku z Maroka do Warszawy. W rozmowie z naszą reporterką narzekali, że jeśli chcieli zostać w pokojach albo coś zjeść musieli za to zapłacić, w zależności od hotelu 50 albo nawet 100 euro. Była lista tych, którzy nie wpłacili i nawet jak dziecko poszło po bułkę, to mu nie dali - mówiła jedna z poszkodowanych turystek.
Część turystów, bez względu skąd wylecieli, wróciła do Warszawy. Teraz na własną rękę muszą dostać się do swoich miejscowości. To jest dodatkowy pociąg, kosztuje 120 złotych na jedną osobę - skarżyła się Czesława z Cieszyna.
Warszawska prokuratura okręgowa wszczęła już postępowanie sprawdzające związane z upadłością biura podróży Sky Club. To efekt doniesienia marszałka województwa mazowieckiego. Chodzi o podejrzenie celowego oszukiwania turystów i sprzedawania im wycieczek, gdy władze biura wiedziały, że wyjazdy nie dojdą do skutku. Na razie prokuratorzy wystąpią do Sky Clubu o dokumenty finansowe, a także o materiały zgromadzone w urzędzie marszałkowskim. Ponieważ to postępowanie sprawdzające nie mogą przesłuchać właścicieli biura podróży. Prokuratura ma teraz 30 dni na podjęcie decyzji, czy zostanie wszczęte śledztwo w tej sprawie.
Według marszałka Adama Struzika, głównym zarzutem pod adresem Sky Clubu jest doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem klientów biura. Przedstawiciele, znając sytuację finansową zarządzanej spółki i wiedząc, że nie będą w stanie wywiązać się z zaciągniętych zobowiązań, przyjmowali od klientów świadczenia pieniężne, mając świadomość braku możliwości świadczenia wzajemnego - powiedział Struzik.
Struzik podkreślił, że jeszcze 2 lipca podczas spotkania zorganizowanego w siedzibie marszałka województwa Agnieszka Dral z zarządu Sky Clubu zapewniała o stabilnej sytuacji finansowej spółki.