Podróż pociągiem z Warszawy nad morze jest dziś dłuższa o 2,5 godziny. Wszystko przez wypadek wywołany najprawdopodobniej wysoką temperaturą, do którego doszło wczoraj wieczorem na stacji Iława Główna na Mazurach. Już drugi w tym tygodniu. Informacji o utrudnieniach nie znajdziemy jednak na stronie internetowej PKP.
Pociągi na trasie Gdynia-Warszawa w obie strony jeżdżą objazdem, ale próżno szukać tej informacji w internecie - tam na stronach PKP widnieje czas przejazdu siedem godzin. Reakcja pasażerów łatwa do przewidzenia. Podróżni, słysząc zapowiedź 80-minutowego opóźnienia najbliższego pociągu, jadącego z Gdyni do Warszawy, chwytają się za głowy i współczują tym, którzy są teraz w trasie. Przy tej pogodzie na pewno nie zazdroszczę. Serdecznie im współczuję 10 godzin. Mam nadzieję, że chociaż będą mogli usiąść, a nie je przestać - mówią.
W Warszawie przed południem było ponad 30 stopni w cieniu. Jedna z pasażerek, gdy usłyszała od reportera RMF FM, że do Trójmiasta dojechałaby dopiero przed godz. 23, zrezygnowała z kupna biletu. Już lepiej uzbierać na samolot. Myślę, że przez lata mogłabym później opowiadać na ten temat historie, ale takie dramatyczne.
Utrudnienia spowodował wczorajszy wypadek w Iławie, gdzie wagon pociągu z Krakowa do Kołobrzegu wypadł z szyn. Był to już drugi taki wypadek w tym tygodniu. Nikomu nic się nie stało, ale okazało się, że wagon zniszczył torowisko. Teraz kolejarze muszą je naprawić. Do czasu zakończenia naprawy nie da się wyjechać z Iławy w stronę Malborka - tłumaczy Krzysztof Łańcucki, rzecznik Polskich Linii Kolejowych. Drugi tor, który jest na tej stacji, jest w tej chwili modernizowany, dlatego nie możemy puścić nim ruchu pociągów, z tego powodu składy dalekobieżne jadą objazdem przez Olsztyn i Elbląg. A to oznacza, że podróż jest dłuższa niż zwykle o około 2-3 godziny.
Kolejarze szacują, że naprawa zakończy się dziś po południu i wieczorem pociągi będą mogły znów kursować przez Iławę.
Do niemal identycznego wypadku doszło w Iławie zaledwie dzień wcześniej - wtedy z torów wypadła lokomotywa. W obu przypadkach maszyniści byli trzeźwi, przyczyny zdarzeń bada teraz specjalna komisja. Ale według przedstawiciela Urzędu Transportu Kolejowego można już mówić o bardzo prawdopodobnej przyczynie - jaką jest wpływ temperatury na szyny zastosowane w Iławie. Zastosowano tam tzw. bezstykowe szyny, które dają wprawdzie większy komfort jazdy, ale też w czasie upałów łatwiej odkształcają się w sposób mogący prowadzić do wypadków - tłumaczy Maciej Domański z UTK. W tej chwili oceniamy, że to najbardziej prawdopodobna przyczyna obu wypadków.
Na przyszły tydzień Urząd Transportu Kolejowego zaplanował specjalne zebranie, podczas którego zostanie określony sposób monitorowania w całej Polsce odcinków, na których zastosowano bezstykowe szyny.