Dwa miliony złotych rocznie wystarczą, by podwoić liczbę wykonywanych w Polsce przeszczepów. Takie wyliczenia przedstawiają najbardziej znani polscy transplantolodzy. Po aferze z kardiochirurgiem Mirosławem G. liczba transplantacji w Polsce spadła o jedną trzecią. Na razie nic nie wskazuje na to, by sytuacja miała się zmienić.
To niewielkie, jak na potrzeby polskiej transplantologii, pieniądze, Za taką sumę można umocować w szpitalach konsultantów transplantologicznych, czyli lekarzy, którzy wezmą na siebie przykre obowiązki związane z pobieraniem narządów.
Ta osoba musi mieć wiedzę, kto z osób, które umierają, może być potencjalnym dawcą narządów - mówi profesor Piotr Kaliciński. Jak dodaje lekarz, taka osoba musi wiedzieć, jakie wykonać badania i jak rozmawiać z rodziną.
Na razie przeszkolono dziewięćdziesięciu konsultantów i już są efekty. W Kielcach, gdzie nie było pobrań, lekarz, który brał udział w kursie koordynatorów już w ciągu dwóch miesięcy zorganizował dwa pobrania, tylko dlatego, że się nauczył i nie dostaje z tego pieniędzy - powiedział naszej reporterce profesor Wojciech Rowiński. Ma się to jednak zmienić. Rowiński chce, aby tacy lekarze do swoich pensji dostawali kilkaset złotych dodatku.
W resorcie zdrowia trwa dyskusja na temat, kto miałby owe dwa miliony złotych wyłożyć; ministerstwo czy Narodowy Fundusz Zdrowia.