"Zdecydowanie było widać, że dotknęło ich to, co tu zobaczyli i usłyszeli" - powiedział dziennikarzom po zakończeniu wizyty księcia i księżnej Cambridge, Williama i Kate w byłym obozie koncentracyjnym Stutthof, dyrektor znajdującego się tu muzeum, Piotr Tarnowski. Wizyta brytyjskich gości trwała ponad półtorej godziny. Na jej zakończenie dokonali wpisu do księgi pamiątkowej.
"Jesteśmy głęboko poruszeni wizytą w Stutthofie, które było miejscem tak strasznego bólu, cierpienia i śmierci. Ta druzgocząca wizyta przypomniała nam o przerażającym mordzie na sześciu milionach Żydów, zwiezionych z całej Europy, którzy zginęli w wywołującym zgrozę Holokauście. W zatrważający sposób przypomina to również o cenie wojny oraz o fakcie, że sama tylko Polska straciła miliony swoich obywateli, którzy padli ofiarą najbardziej brutalnej okupacji. Każdy z nas niesie wielkie brzemię odpowiedzialności, by zapewnić, że potrafimy wyciągnąć naukę oraz że groza tego, co się wydarzyło, nigdy nie zostanie zapomniana i nigdy nie powtórzy się" - napisali książę William i księżna Kate.
Widać było, że wizyta tutaj zrobiła na nich duże wrażenie, ale nie w taki sposób doraźny "tu i teraz", ale wywołało to refleksję. Parze książęcej pokazaliśmy przede wszystkim opresję, tj. warunki, w jakich przebywał więzień; różnicę między tym, co było na wolności, a tym, co było w obozie. Do jakich niegodziwości był w stanie dla osiągnięcia swoich merkantylnych posunąć się oprawca - wyjaśnił dyrektor Muzeum Stutthof w Sztutowie.
Podkreślił, że uwagę obojga gości przykuła kwestia tego, "jak człowiek, który w normalnych warunkach wykonuje normalne zawody, niezwiązane z przemocą, a tu jako człowiek załogi obozowej potrafił robić te wszystkie straszne rzeczy innym ludziom".
Zrozumienie tego i wręcz dyskusja na ten temat to była lwia część rozmów naszych gości podczas wizyty. Para książęca miała mnóstwo pytań, które obracały się wokół zrozumienia mechanizmów zła, istoty człowieczeństwa i chęci zachowania człowieczeństwa mimo opresji. Widać było, że książę i księżna byli do wizyty przygotowani, byli skupieni i skoncentrowani - ocenił dyrektor muzeum.
Jak mówił wcześniej Tarnowski, powołując się na informacje brytyjskiej ambasady, para książęca nie była nigdy wcześniej na terenie nazistowskiego obozu zagłady.
William i Kate zwiedzili m.in. barak mieszkalny, krematorium i komorę gazową. Brytyjscy goście spotkali się także z pięcioma b. więźniami obozu, w tym dwoma Anglikami.
86-letni Wiesław Anders z Warszawy przyznał, że jest szczęśliwy ze spotkania z parą książęcą. Same dobre wrażenia - powiedział PAP.
Sympatyczni, bardzo ciepli, kontaktowi. To wspaniała para, zrobiła wielką reklamę dla swojego kraju. Pytali o nasze przeżycia, warunki bytowe, stosunki międzyludzkie. Ja jako 14-latek pracowałem dużo w ciężkich komandach. Poniewierka, głód, brud, tyfus, wszy, które prawie nas zjadały. Szerzył się tyfus. Powiedziałem księciu, że w obozie był stos całopalny, bo krematorium nie nadążyło palić zwłok, tak dużo ludzi umierało - powiedział Anders, który trafił do Stutthofu po upadku Powstania Warszawskiego.
Obóz koncentracyjny Stutthof powstał 2 września 1939 r. na Żuławach Wiślanych, nieopodal miejscowości Sztutowo, która przed II wojną światową wchodziła w skład Wolnego Miasta Gdańska. Był pierwszym obozem założonym poza granicami Niemiec i jednym z ostatnich wyzwolonych w maju 1945 r. przez wojska sowieckie. Początkowo obóz był przeznaczony dla Polaków z Pomorza. Od 1942 r. do obozu zaczęli trafiać Polacy z innych regionów, a także Żydzi i osoby innych narodowości, m.in. Rosjanie, Norwegowie i Węgrzy.
W styczniu 1945 r. Niemcy rozpoczęli pieszą ewakuację około połowy z 24 tysięcy przebywających wówczas w KL Stutthof więźniów. Wiele tysięcy z nich, z powodu mrozu, głodu i wycieńczenia, zmarło w drodze. Marsz ten nazwany został Marszem Śmierci.
Wśród 110 tysięcy więźniów Stutthofu były osoby pochodzące z 28 krajów. Liczbę ofiar obozu szacuje się na około 65 tysięcy, spośród których ok. 28 tys. stanowiły osoby pochodzenia żydowskiego.
(az)