Miasta idą na wojnę z pasażerami, którzy za głośno rozmawiają przez komórki w autobusach i tramwajach. Najbardziej krnąbrnych kierowcy będą wyrzucać - informuje "Metro".
Głośne rozmowy przez komórkę to już prawdziwa plaga w miejskiej komunikacji. Np. w Krakowie to temat "numer jeden" na liście skarg. Urzędnicy postanowili więc utemperować za głośnych krakusów. Zaczną od emisji spotów reklamowych, które mają wyśmiewać tego typu nawyki. Kampania na ekranach tamtejszych autobusów i tramwajów zacznie się dopiero w listopadzie. Gazeta już zna jej szczegóły. W spocie, którego hasłem przewodnim jest postulat "Weźże gadaj ciszej", zobaczymy pasażerów, którzy na głośną rozmowę telefoniczną jednego z jadących odpowiedzą gromkim "Nie chcę słyszeć, co będzie na obiad!".
Marek Gancarczyk, rzecznik prasowy krakowskiego MPK, dodaje, że autobusowe wynurzenia często są okraszane wulgaryzmami. Dla wielu staje się to nie do zniesienia. Liczymy, że kampania pobudzi do refleksji - mówi. A jeżeli nie, to najbardziej nieznośnych pasażerów kierowcy mają wypraszać.
Głośne rozmowy wziął na celownik także Białystok, gdzie w regulaminie przewozów komunikacją miejską zapisano całkowity zakaz rozmowy przez telefon, a nawet korzystania ze sprzętu audiowizualnego.
Naklejki z piktogramami z przekreśloną komórką w autobusach i tramwajach mogą niedługo zaskoczyć warszawiaków. Gazeta podaje, że stołeczny ZTM nie wyklucza ich montażu na kabinach kierowców. Naklejki byłyby zgodne z prawem, bo stołeczny regulamin przewozu przewiduje zakaz korzystania z telefonu w miejscach oznaczonych odpowiednimi piktogramami.
(mal)