Do kilku wypadków doszło w czwartek na mazurskich jeziorach, jedna osoba nie żyje. Ratownicy Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego apelują do żeglarzy o ostrożność podczas wzmożonego ruchu na wodzie.
Jak poinformował w czwartek wieczorem dyżurny Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego Tomasz Kurowicki, ze słonecznej i ciepłej pogody korzysta obecnie wielu żeglarzy. Na jeziorach jest duży ruch, widać to było zwłaszcza na kanale Giżyckim, łączący jeziora Niegocin i Kisajno.
W czwartek na Kanale Giżyckim działy się dantejskie sceny, w kolejce na przepłynięcie czekało ok. 200 jednostek. Gdy zapalało się zielone światło, żeglarze, wbrew zasadom panującym na wodzie, jak najszybciej chcieli przepłynąć. Wymuszali pierwszeństwo, nie patrząc, czy wyprzedzają małą żaglówkę, czy 55-tonowy statek. Ratownicy musieli przeciskać się między jednostkami, płynąc na interwencję - podkreślił Kurowicki.
Kanał Giżycki jest obecnie jedyną działająca droga wodną w tym miejscu, ponieważ kanał Niegociński łączący jeziora Niegocin i Tałty jest w remoncie.
Ratownicy Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego interweniowali w czwartek, niosąc pomoc poszkodowanym na łódkach. Na jeziorze Kisajno 40-letnia kobieta straciła przytomność po tym, jak bom żaglówki uderzył ją w głowę. Na jeziorze Bełdany 36-latka upadła twarzą na betonowe nabrzeże po tym, jak chciała wyhamować swój jacht zbliżający się do brzegu.
Ratownicy nieśli także pomoc mężczyźnie, który w ośrodku wczasowym nad jeziorem Bełdany złamał nogę w czasie gry w piłkę.
Najtragiczniejszy w skutkach wypadek wydarzył się na jeziorze Roś. 63-letni wędkarz wypadł z łódki, mimo reanimacji trwającej godzinę, nie udało się go uratować.
(łł)