Na środę zaplanowane były sekcje zwłok ofiar koszmarnego wypadku w Starej Słupi w woj. świętokrzyskim. W poniedziałek w zderzeniu bmw z ciężarówką zginęło troje nastolatków i 27-letni mężczyzna, który siedział za kierownicą osobówki.

REKLAMA

Na środę zaplanowane były sekcje zwłok czterech osób, które w poniedziałek zginęły na drodze nr 751 w miejscowości Stara Słupia w woj. świętokrzyskim. Kierowca bmw najprawdopodobniej stracił panowanie nad pojazdem i zderzył się czołowo z samochodem ciężarowym marki Man.

Zawsze uważałem się za twardego faceta, pomagałem przy wielu wypadkach, ale czegoś takiego nie przeżyłem nigdy. Jak dobiegłem do samochodu i zobaczyłem miejsce wypadku, to nogi się pode mną ugięły - mówi świadek zdarzenia w rozmowie z "Echem Dnia".

Ofiary to 27-latek, który siedział za kierownicą, oraz troje nastoletnich pasażerów: dwóch 19-latków i 15-letnia dziewczyna. We wtorek obchodziłaby 16. urodziny - powiedział RMF FM Daniel Prokopowicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Kielcach.

Śledczy czekają na wyniki sekcji. Istotna dla nich jest odpowiedź na pytanie, czy kierowca bmw był pod wpływem alkoholu albo środków odurzających.

Okazuje się, że w zeszłym roku policja zatrzymała mężczyźnie prawo jazdy za wykroczenie drogowe. Okres zatrzymania upływał z końcem grudnia zeszłego roku i mężczyzna nie zgłosił się do starosty po odbiór, a więc formalnie kierował bez uprawnień - mówił nam prokurator Prokopowicz.

Biegli z kolei mają ustalić, z jaką prędkością jechało bmw. Według naszych nieoficjalnych ustaleń, osobówka poruszała się z bardzo dużą prędkością, znacznie większą niż ta dopuszczalna w miejscu, w którym doszło do wypadku na mokrej nawierzchni prostego odcinka drogi.

Bmw wyjechało zza łuku i wzniesienia, zniosło go na przeciwległy pas, którym jechał ciężarowy man. Jego kierowca, 52-letni mężczyzna, próbował się jeszcze ratować, zjeżdżając na pobocze, ale samochód osobowy dosłownie się w niego wbił i rozpadł na kawałki.

Kiedy przyjechała rodzina ofiar to zaczęły się dziać sceny dantejskie. To był jeden wielki krzyk. Tego krzyku rozpaczy nie da się opisać i zapomnieć - mówił "Echowi Dnia" inny świadek wypadku.

Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Kielcach powiedział RMF FM, że kierowca ciężarówki był trzeźwy, jechał z dozwoloną prędkością, na co wskazuje odczyt tachografu.