Pracownik stacji benzynowej zmyślił wczorajszy napad w Wojsławicach na Lubelszczyźnie. Twierdził, że na stację napadło dwóch bandytów na motorze. Jeden z nich miał sterroryzować go nożem i zabrać z kasy 10 tysięcy złotych. Zaalarmowani policjanci zorganizowali blokady dróg. W obławie brało udział kilkuset policjantów z psami tropiącymi.

REKLAMA

Ostatecznie jednak policjantom udało się ustalić, że pracownika stacji benzynowej poniosła fantazja. Opowiedział mundurowym bajeczkę, bo brakowało mu w kasie 5 tys. złotych.

Początkowo funkcjonariuszom historia o napadzie wydała się wiarygodna. Po pierwsze, mężczyzna był na zmianie sam; nie było świadków, a poza tym na stacji benzynowej nie było monitoringu. Policjanci podjęli więc poszukiwania sprawców.

Jednak po kilku godzinach i policyjnym przesłuchaniu mężczyzna zaczął się plątać w zeznaniach, aż w końcu przyznał, że wymyślił całą historię. Teraz jednak oprócz manka w kasie ma większy problem – składanie fałszywych zeznań i poinformowanie organów ścigania o przestępstwie, które nie miało miejsca. Za to grozi do 3 lat więzienia.