Amerykański wysłannik na Bliski Wschód Anthony Zinni ostrzegł, że zakończy swą misję, jeśli Izrael i Palestyńczycy w ciągu 48 godzin nie złagodzą swych stanowisk w rokowaniach. W odpowiedzi władze Izraela przestrzegają - ewentualne przerwanie mediacji Stanów Zjednoczonych mogłoby doprowadzić do nasilenia przemocy.
Anthony Zinni przekazał swoje ostrzeżenia po wczorajszych, nieudanych rozmowach między przedstawicielami palestyńskich i izraelskich służb bezpieczeństwa. Także wczoraj w Hajfie doszło do kolejnego samobójczego zamachu terrorystycznego – na szczęście nikt, prócz samego zamachowca, nie zginął. Rannych zostało kilkanaście osób. W tej sytuacji rząd izraelski zapowiedział kontynuowanie operacji przeciwko Palestyńczykom. Według Izraela, lider Autonomii Palestyńskiej Jaser Arafat w dalszym ciągu nie nakazał swojej policji podjęcia energicznej kampanii przeciwko islamistom. Tymczasem organizacje Hamas Dżihad i Fatah zapowiedziały nieoczekiwanie, że do końca Ramadanu – czyli przez sześć dni – nie będą dokonywać ataków na Izraelczyków. W samym Izraelu nikt tych zapewnień nie traktuje poważnie, tym bardziej, że Rozejmu nie zamierzają respektować dwa radykalne ugrupowania: Brygada Męczenników Al-Aksy i Ludowa Armia Frontu Oporu. Oba są zbliżone do arafatowskiej organizacji Al-Fatah.
Do zdecydowanej akcji przeciwko terrorystom z Hamasu wezwał Jasera Arafata amerykański sekretarz stanu, Colin Powell. Z kolei kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder i prezydent Rosji Władimir Putin opowiedzieli się za zwiększeniem nacisku na obie zwaśnione strony konfliktu, by skłonić je do podjęcia negocjacji.
foto RMF
11:30