Wychłodzenie organizmu stwarza nawet większe zagrożenie dla życia zasypanych niż doznane urazy. W nocy w Katowicach temperatura dochodziła nawet do 20 kresek poniżej zera. Sztab akcji ratunkowej rozważał użycie specjalnych nagrzewnic, które wtłaczałyby ciepłe powietrze pod zawalony dach; zrezygnowano jednak z tego pomysłu.
Dmuchawy, które były na miejscu to były dmuchawy olejowe, spalinowe. W związku z tym część spalin byłaby nadmuchiwana do komór, dlatego nie można było tego zrobić – tłumaczyli na konferencji prasowej strażacy.
Dmuchawy mogłyby również spowodować roztopienie się śniegu, który niektórych miejscach podtrzymuje rumowisko. Mogłoby to doprowadzić do zasypania żywych jeszcze ludzi.
O groźbie wychłodzenia organizmu zasypanych mówił też Sylweriusz Kosiński, lekarz TOPR i szef medyczny zakopiańskiego szpitala.
Maciej Pałahicki: Jak długo człowiek może przeżyć przy kilkunastostopniowym mrozie?
Sylweriusz Kosiński: Jeżeli ma do dyspozycji dużą ilość powietrza i jest odpowiednio izolowany termicznie - ma odpowiednie ubranie, to może przeżyć nawet kilkadziesiąt godzin.
Maciej Pałahicki: A co w przypadku osób, które nie były dobrze ubrane, nie były przygotowane na ekstremalne warunki? Jak duże mają szanse?
Sylweriusz Kosiński: W takim przypadku wychłodzenie może postępować nawet z prędkością kilku stopni na godzinę. Przy mniej więcej 30 stopniach wewnętrznej temperatury zanikają mechanizmy obronne. Przy 28 stopniach wzrasta ryzyko zaburzeń rytmu. Przy 24 stopniach praktycznie wszystkie osoby umierają, ale przypominam jeszcze raz – do pewnego momentu jest to stan odwracalny, ponieważ hipotermia ma działanie konserwujące. Nawet po dłuższym okresie zatrzymania krążenia jest szansa na to, by to krążenie przywrócić i ta osoba wróciła do życia.