Badamy to zdarzenie pod kątem nieszczęśliwego wypadku przy pracy - tak prokuratura mówi o śledztwie wszczętym w związku z wczorajszą eksplozją i pożarem w zakładach zbrojeniowych Mesko w Skarżysku-Kamiennej w województwie świętokrzyskim. W wybuchu zginął pracownik zakładów, drugi został niegroźnie ranny. Nowe informacje w tej sprawie zgromadził dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada.
Badamy to zdarzenie pod kątem nieszczęśliwego wypadku przy pracy - powiedział RMF FM Daniel Prokopowicz z Prokuratury Okręgowej w Kielcach.
Śledczy sprawdzają również kwestię "nieumyślnego sprowadzenia zdarzenia w postaci pożaru".
Ze wstępnych ustaleń wynika, że do eksplozji doszło podczas utylizacji pojemników po paliwie rakietowym.
Na miejscu, w hali centrum paliw rakietowych wciąż pracują prokuratorzy i policjanci. Równolegle trwają przesłuchania, śledczy zabezpieczyli dokumentację oraz monitoring z wewnątrz budynku. Ten materiał będzie miał duże znaczenie przy ustaleniu przyczyn tragedii.
Prokuratura bada też, czy mogło dojść do zaniedbań ze strony szefostwa firmy. Chodzi o sprawdzenie, czy zapewniło należyte warunki bezpieczeństwa i higieny pracy.
W poniedziałek w zakładach zbrojeniowych Mesko w Skarżysku Kamiennej doszło do eksplozji w centrum paliw rakietowych.
Zginął 59-letni mężczyzna.
Wewnątrz znajdowała się jeszcze jedna osoba, która została ranna.
Mamy wybuch na centrum paliw rakietowych, które kilka lat temu zostało oddane do użytku - mówiła w rozmowie z RMF FM prezes zakładów Elżbieta Śreniawska.
Na miejscu była straż pożarna, lądował też śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Ostatecznie rannego do szpitala odwiozła karetka pogotowia. Jego życiu nic nie zagraża.
Wyjaśnieniem okoliczności wypadku mają zająć się też komisje powołane przez Mesko i Polską Grupę Zbrojeniową.