"Jeśli potwierdzi się, że niedzielny wybuch kamienicy w Poznaniu był celowym działaniem, to jego sprawca może być obciążony kosztami akcji ratunkowej i zmuszony do pokrycia strat mieszkańców" - twierdzi poznański adwokat Mariusz Paplaczyk. Nawet jednak jeśli tak się stanie, wyegzekwowanie pieniędzy może być bardzo trudne. Tymczasem zastępca prezydenta Poznania Jędrzej Solarski obiecuje poszkodowanym znalezienie nowych mieszkań, wsparcie finansowe i możliwość mieszkania w hotelu tak długo, jak tylko będzie to potrzebne. W hotelu na poznańskim Dębcu mieszkają 32 osoby, które ucierpiały w niedzielnym wybuchu. W domach zostawili dorobek całego życia.
Koszty akcji i starty to ogromne sumy pieniędzy, sprawca musiałby mieć więc ogromny majątek. Po drugie, musiałoby się okazać, że sprawca w chwili popełnienia czynu był poczytalny, przez co można przypisać mu winę. Kolejna sprawa to dowody - to od nich będzie zależało czy i w jakim wymiarze mężczyzna zostanie skazany.
Potencjalny sprawca przeżył wybuch. Przebywa w jednym z poznańskich szpitali. Jest utrzymywany w śpiączce farmakologicznej i oddycha za niego respirator. Lekarze nadal określają jego stan jako ciężki.
Wciąż nie wiadomo, kiedy lokatorzy kamienicy będą mogli choć na chwilę wejść do swoich mieszkań po najpotrzebniejsze rzeczy. Zostawili tam dokumenty związane z kredytami, recepty czy leki, ale też to co ma dla nich wartość sentymentalną.
Mam tam pamiątki po zmarłym ojcu, zdjęcia. Mój syn ma medale za swoje osiągnięcia sportowe - mówi w rozmowie z RMF FM pan Krzysztof. Decyzja o możliwości wejścia do mieszkań zapadnie dopiero po oględzinach miejsca przez inspektora nadzoru budowlanego, a ten przeprowadzi ekspertyzę dopiero po zakończeniu oględzin przez policję. Technicy kryminalni mają dokładnie badać i opisywać cały teren jeszcze w czwartek. Wstępnie wiadomo, że do danego mieszkania będzie mógł wejść jeden przedstawiciel rodziny. Mieszkańcy będą wchodzić przez okna, ze strażackiego wysięgnika i w asyście strażaka. Wszystko wskazuje na to, że stan budynku nie pozwala na poruszanie się po klatce schodowej.
Miejscy urzędnicy spotykają się z mieszkańcami codziennie rano. Raportują o obecnej sytuacji i postępie m.in. w poszukiwaniu lokali zastępczych. W środę po południu z każdą z rodzin spotkała się pełnomocniczka prezydenta Poznania ds. lokatorskich Magdalena Górska. Po rozmowie o dochodach czy ogólnej sytuacji materialnej będą zapadały decyzje, czy danej rodzinie zostanie przyznany lokal socjalny, lokal w TBS-ach czy np. lokal na rynku wtórnym, ale ze wsparciem finansowym. Co do konkretnych lokalizacji nowych mieszkań urzędnicy mają już kilka typów, ale nie chcą na razie zdradzać konkretów. Ostateczne decyzje mają zapaść na dniach, m.in. właśnie na podstawie rozmów z poszczególnymi mieszkańcami.
Zastępca prezydenta Poznania zapewnił też, że miasto jest już w kontakcie ze sponsorami, którzy wesprą mieszkańców w wyposażaniu nowych lokali. Pieniądze dla mieszkańców na urządzenie się od nowa, zbiera też Caritas archidiecezji poznańskiej. Zapomogi dla rodzin ma też wypłacić polski rząd. Wniosek do premiera złożył w tej sprawie wojewoda Wielkopolski Zbigniew Hoffman. Urząd Miasta zadeklarował z kolei, że do tej sumy dołoży jeszcze 20 procent. Chcemy w taki sposób pomagać, by ci ludzie czuli wsparcie administracji w tej tragicznej sytuacji - mówił zastępca prezydenta miasta Jędrzej Solarski.
Po środowych deklaracjach, ale też dotychczasowej pomocy okazanej przez zwykłych mieszkańców, poszkodowani mówią, że choć trochę podnosi ich to na duchu. Pomoc jest naprawdę ogromna, dziękujemy wszystkim za wsparcie, za słowa, za serce okazane. Odzew był taki, że jest to niewyobrażalne. Bardzo czekamy na mieszkania, tak, by móc po prostu wrócić do codzienności, móc normalnie posłać dzieci do szkoły, zrobić sobie kawę - mówiła pani Katarzyna, która jest wśród 32 zameldowanych w hotelu osób.
Do niedzieli w hotelu będą też dyżurować pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. Wśród nich również psycholog, wieczorami także lekarz.
(m)