Wybory prezydenckie w Korei Południowej zakończone. Po przeliczeniu dwóch trzecich oddanych głosów prowadzi kandydat rządzącej partii liberalnej Ro Mu Hiun. A jego przewaga nad głównym rywalem: konserwatystą Li Hoi Czangiem stale rośnie. Teraz wynosi już 1,5 procent. Ro, nie czekając na zakończenie operacji zliczania głosów, już ogłosił swoje zwycięstwo; jego zwolennicy hucznie świętują na ulicach Seulu.
Wszystko wskazuje na to, że polityka południowokoreańskiego prezydenta Kim De Dzunga wobec komunistycznego reżimu zza północnej granicy będzie kontynuowana. Zdaniem ekspertów zwycięstwo Ro Mu Hiuna poprawi relacje Seulu z Phenianem, ale skomplikuje stosunki Korei Południowej ze Stanami Zjednoczonymi. Ro sprzeciwia się bowiem amerykańskim planom izolacji stalinowskiego państwa z Północy.
Korea Południowa stanie się bardziej pewna siebie i będzie domagała się większej roli w mediacjach pomiędzy USA i Koreą Północną. Skończy się też czas ślepej lojalności - przewiduje Lee Jong-Seok, politolog z południowokoreańskiego Insyttutu Sejong.
Ro liczy, że więcej zdziała, oferując Phenianowi pomoc i możliwość współpracy, niż wstrzymując dostawy żywności i paliwa, by zmusić komunistyczny reżim do uległości.
Foto: Archiwum RMF
16:45