W niedzielę Polacy wybiorą swoich przedstawicieli do Parlamentu Europejskiego. O tym kto dostanie najwięcej głosów zadecyduje frekwencja, którą Państwowa Komisja Wyborcza poda wstępnie ok. 13:30 i 19:30.
Będzie to informacja według stanu na godzinę 12 i godzinę 18, podawana z odpowiednim opóźnieniem, bo te dane muszą spłynąć do Państwowej Komisji Wyborczej - mówi Kazimierz Wojciech Czaplicki z Krajowego Biura Wyborczego.
Socjologowie oceniają, że frekwencja powinna sięgnąć około 30 procent. A jak donosi nasza warszawska reporterka, ulice stolicy opustoszały. Długi weekend spowodował, że większość mieszkańców wyjechała, aby odpocząć. Do głosowania teoretycznie zachęcać mają plakaty wyborcze. Jednak jak uważa jeden z rozmówców Beaty Lubeckiej, kampania wyborcza jest trochę przesadzona, promocja prowadzona jest w sposób natrętny i za bardzo rzuca się w oczy.
Brytyjczycy i Holendrzy już wybrali, dziś kolej na Irlandczyków i Czechów, jutro - na Włochów, Łotyszy i Maltańczyków. W niedzielę ma zagłosować reszta mieszkańców Wspólnoty. O 732 miejsca w Parlamencie Europejskim, do którego wybory odbywają się co pięć lat, ubiega się około 14670 kandydatów, w tym 5153 kobiety (35 proc.).