W Kancelarii Sejmu powstała, na razie nieoficjalna, lista akredytowanych tam dziennikarzy, którym wolno będzie bez ograniczeń poruszać się po sejmowych korytarzach. Ci, których na liście nie ma, nie mieliby wstępu do kuluarów, gdzie najczęściej dochodzi do spotkań z wybrańcami narodu.
Na listach, które widzieli dziennikarze, jest kilkadziesiąt nazwisk, po 10-15 na każdej z trzech list: "telewizyjnej" "prasowej" i "radiowej". Zabrakło na nich nazwisk niektórych dziennikarzy na co dzień zajmujących się obsługą Sejmu.
Selekcjonerem "odpowiednich" dziennikarzy został szef Kancelarii, związany z SLD, Krzysztof Czeszejko-Sochacki. Nie wiadomo na razie, czym kierował się przy wyborze, bo pan poseł jest na urlopie. Wiadomo za to, że listy nie konsultował z macierzystymi redakcjami dziennikarzy.
Opozycja nie ma wątpliwości: to próba ograniczenia wolności słowa. Na ile realna jest ta próba, o tym w relacji reporterki RMF Beaty Lubeckiej:
Marszałek Sejmu Marek Borowski zapewnił wczoraj, że dziennikarze stale pracujący w Sejmie będą mieli nieograniczony dostęp do sejmowych kuluarów. Marszałek zapewnił, że jest wielkim przyjacielem dziennikarzy. Jeśli w ciągu dnia chociaż raz nie zobaczę dziennikarza, źle się czuję. Jestem ostatnim człowiekiem, który by cokolwiek wam ograniczał - zapewnił Borowski.
08:30