„Strach. To uczucie wywołuje dzisiaj komisja weryfikacyjna, która w czerwcu rozpocznie swoje prace nad jednym z największych przekrętów III RP. Afera reprywatyzacyjna to nic innego jak gigantyczne uwłaszczenie, które odbywało się za zgodą i wiedzą ówczesnych władz państwa, stolicy oraz elit prawniczych i biznesowych” – pisze Wojciech Biedroń na łamach nowego wydania tygodnika „wSieci”.
Prace komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji w Warszawie mimo że rozpoczną się w czerwcu, już teraz wywołują opór i niechęć głownie ze strony ratusza stołecznego oraz środowiska PO.
Komisja weryfikacyjna musiała powstać, gdyż absurdem byłaby sytuacja, w której urzędnicy, wydający niegdyś błędne decyzje, po ujawnieniu afery sami weryfikowaliby swoje rozstrzygnięcia budzące wątpliwości. Gdyby nie powstała komisja, to zgodnie z przepisami prawa te same osoby oceniałyby swoje decyzje po latach - wyjaśnia Sebastian Kaleta, rzecznik prasowy ministra sprawiedliwości.
Hanna Gronkiewicz-Waltz zapowiedziała, że przed komisją nie stawi się [...] twierdząc, iż to organ niekonstytucyjny. Następnie stwierdziła, że temu rzekomo "niekonstytucyjnemu" organowi przekaże jednak dokumenty, ale jeszcze nie teraz, tylko po jego ukonstytuowaniu się.
[...] Ale ta niekonsekwencja i zmiany nastrojów nie mogą dziwić. Nie ma wątpliwości, że bez pomocy urzędników związanych z prezydent Warszawy najwięksi oszuści na rynku reprywatyzacyjnym nie zarobiliby ani złotówki - pisze publicysta tygodnika "wSieci".