W najnowszym wydaniu „wSieci”: „Skandal goni skandal”, czyli raport specjalny o stanie polskiego sądownictwa. Dziennikarze na łamach tygodnika poruszają temat patologii w polskim systemie sądownictwa wyciągając na światło dzienne najbardziej karygodne przykłady zachowana sędziów i podsumowując ogólną kondycję całego systemu.
Wojciech Biedroń w artykule "Sędziowie: siedem grzechów głównych" przedstawia listę problemów najdotkliwiej trawiących polskie sądy. W tekście czytamy między innymi o głośnych ostatnio przypadkach sędziów przyłapanych na kradzieży czy korupcji, ale także o mniej znanych ekscesach z udziałem trzeciej władzy.
Jedną z najpotworniejszych historii jest sprawa zabójstwa, którego w 1997 r. dopuścił się w Koninie b. sędzia Krzysztof F. Udusił on kablem od telewizora 10-letniego Olka Ruminkiewicza. Gdy chłopiec już nie żył, sędzia morderca próbował wymusić od jego rodziców 100 tys. zł okupu za uwolnienie dziecka. Sędzia wprawdzie odsiaduje dziś wyrok 25 lat więzienia, ale nie chce płacić ojcu swojej ofiary odszkodowania - pisze dziennikarz tygodnika "wSieci".
Z kolei Maciej Pawlicki artykule "Kapłani własnej pychy" przedstawia bardziej ogólną analizę problemów polskiego sądownictwa - szuka ich źródła w zakorzenionej w polskich sędziach mentalności, wedle której obecny stan sądownictwa jest jak najbardziej prawidłowy. Dziennikarz zwraca uwagę na błąd popełniony krótko po upadku PRL:
W okresie transformacji wielce zasłużony, patriotyczny i szlachetny prof. Adam Strzembosz zapewnił, że nie ma potrzeby weryfikacji przechodzącego z PRL środowiska sędziowskiego, że ono oczyści się samo. Wielu mu uwierzyło, pozostałych zakrzyczano. A była to nie tylko skrajna naiwność, nie tylko błąd, była to, a właściwie jest, ogromna szkoda, jaką Polsce i Polakom prof. Strzembosz tym swoim głupstwem wyrządził. Armia komunistycznych sędziów wzięła prysznic i z dnia na dzień stała się sędziami wolnej Polski.
Na łamach nowego numeru tygodnika Piotr Zaremba w artykule "Nasz wojownik w Unii" rysuje potencjalne możliwości, jakie mogły zadecydować o uporze polskiego rządu w sprawie kandydowania Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej. Przypomina także zasługi Jacka Saryusza-Wolskiego i wspomina o jego kompetencjach: Był konsekwentnie marginalizowany, a czasem upokarzany przez Tuska. Ale przecież z powodu realnych różnic programowych. Mógł się, ze swoją pozycją i reputacją, unosić w głównym nurcie - w PO i w Europejskiej Partii Ludowej (EPP). Zawsze przeszkadzał, zwłaszcza dominującym w EPP Niemcom. I lider PO nie raz i nie dwa wybierał racje sojuszników ponad rację swojego najzdolniejszego człowieka. To typ eksperta, przed 1989 r. pragmatyka preferującego karierę naukową. Dziś wypomina mu się nagle kilkuletnie członkostwo w PZPR, choć wcześniej ten temat się nie pojawiał. Jeden z technokratów, którzy dobili do obozu wolnej Polski, kiedy ona się pojawiła. Ale dzięki swoim kompetencjom (także językowym) mogli jej oddać więcej usług niż dawni rewolucjoniści - pisze autor.
W wywiadzie udzielonym Jackowi i Michałowi Karnowskim ("500+ już nie wystarczy") prof. Waldemar Paruch, politolog, doradca marszałka Sejmu i członek Rady Programowej PiS diagnozuje obecną sytuację na scenie politycznej i wyjaśnia, co musi zrobić partia rządząca, aby wciąż cieszyć się zaufaniem i poparciem wyborców.
Program PiS z roku 2014 był odpowiedzią na wyjątkowo mocno wyrażane poczucie niesprawiedliwości społecznej. Po dokończeniu reformy wymiaru sprawiedliwości to już będzie przeszłość, sprawa w ogólnych zarysach załatwiona. Oczekiwania społeczne, które wyniosły PiS do władzy, będą zaspokojone. Da się je sprowadzić do czterech wielkich obietnic: 500+ i darmowe leki dla seniorów, wolność wyboru wieku emerytalnego, wolność wyboru dla rodziców sześciolatków oraz reforma wymiaru sprawiedliwości. Tak jak przed wyborami, tak i teraz PiS musi zdiagnozować społeczne oczekiwania. One na pewno są inne niż jeszcze dwa lub trzy lata temu - tłumaczy profesor w rozmowie z braćmi Karnowskimi.
W artykule "Oczy szeroko zamknięte" Krzysztof Feusette komentuje postawę znanych dziennikarzy. Szefowa Trójki z czasów PO-PSL Magdalena Jethon i guru mediów lewicowych Jacek Żakowski pokazali w ostatnich dniach swoje prawdziwe oblicza. Ona nie wie, przeciw czemu protestuje, on walczy z wolnością słowa nawet we własnej rozgłośni - zauważa dziennikarz, ale także wskazuje, iż mamy do czynienia z recydywą: Pewne symptomy politycznego szaleństwa dało się zauważyć u Jacka Żakowskiego już wcześniej. Choćby wtedy, gdy pisał o rodzinach "pisowskich": "Rodzice wracają ze sklepu, żony wracają z pracy, dzieci wracają ze studiów albo szkoły. Jak się czują? A za wieloma rodzinami oraz ich nazwiskami to się będzie ciągnęło na pokolenia. Teściowie wnuków będą sobie mówili: »Wyszła za wnuka tego z PiS. Ale on jest porządny. Nie wdał się w dziadka [...]«. Albo będą mówili przeciwnie: »Ty się lepiej z tym nie zadawaj. Z oczu mu patrzy jak dziadkowi [...]«. Albo: »Jak kochasz, to się pobierzcie, jedynie nazwiska nie przyjmuj. Szkoda dzieci«".
Na łamach tygodnika "wSieci" w artykule "Niebezpieczni przebierańcy" dr Piotr Gontarczyk przypomina historię Informacji Wojskowej Wojska Polskiego i udowadnia, że od początku była to organizacja podporządkowana bezpośrednio Związkowi Sowieckiemu, a służący w niej oficerowie w znakomitej większości byli podporządkowani sowieckiemu kontrwywiadowi wojskowemu - SMIERSZ. Nie udało się tego zmienić mimo próśb dowodzącego armią generała Berlinga, kierowanych do sowieckiego dowódcy, gen. Żukowa. Sowiecki generał nie pozostawiał złudzeń, że polskie orzełki i mundury to zwykła mistyfikacja:
Robotę kontrwywiadowczą w polskiej armii prowadzi SMIERSZ, którego organy istnieją w wojsku polskim "pod przykryciem" Oddziału Informacji Wojska Polskiego [...] skład wydziałów informacji jest kompletowany ze składu osobowego zarządu SMIERSZ Ludowego Komisariatu Obrony ZSRS, który kieruje jego działalnością. Funkcjonariusze Wydziału Informacji noszą polskie mundury" - cytuje Gontarczyk odpowiedź Żukowa do Berlinga i dodaje: Informacja Wojskowa była więc u zarania swoich dziejów częścią sowieckiego SMIERSZ, którego funkcjonariusze dla niepoznaki przebrali się w polskie mundury. Faktycznie najpierw Informacja Wojskowa, apotem następcy z WSW byli przedłużeniem sowieckich służb specjalnych do końca istnienia PRL.
W tygodniku także komentarze bieżących wydarzeń pióra Janusza Szewczaka, Andrzeja Zybertowicza, Wiktora Świetlika, Roberta Mazurka, Jerzego Jachowicza, Aleksandra Nalaskowskiego, Krystyny Grzybowskiej, Piotra Skwiecińskiego, Andrzeja Rafała Potockiego, Wojciecha Wencla, Krzysztofa Feusette, Marty Kaczyńskiej czy Bronisława Wildsteina.
Więcej artykułów w nowym numerze tygodnika "wSieci" w sprzedaży od 13 marca br.