Wrocławski sąd przychylił się do wniosków prokuratury i aresztował w czwartek wieczorem 15 osób podejrzanych ws. handlu dopalaczami. Łącznie w tej sprawie w środę policja zatrzymała 18 osób. Według śledczych grupa na handlu dopalaczami mogła zarobić ponad 14 mln zł.
O zastosowaniu aresztu wobec 15 podejrzanych poinformowało biuro prasowe Sądu Okręgowego we Wrocławiu. Sąd uwzględnił wszystkie wnioski prokuratury i zastosował tymczasowy areszt wobec 15 osób - podano.
O rozbiciu grupy przestępczej zajmującej się handlem dopalaczami poinformował w czwartek na konferencji prasowej w Warszawie szef MSWiA Joachim Brudziński. Przestępcy zatrzymani we Wrocławiu mieli pełną świadomość, że handlują wyjątkowym - przepraszam za określenie - świństwem, wyjątkową trucizną - mówił Brudziński. Dodał, że według wyliczeń policji grupa uzyskała z tego procederu ponad 14 mln zł.
Komendant Główny Policji nadinsp. Jarosław Szymczyk poinformował, że zatrzymania to efekt niemal dwuletniej pracy policji. Rozbiliśmy bardzo istotną grupę zajmującą się dystrybucją tzw. dopalaczy na terenie województwa dolnośląskiego - podkreślił.
Poinformował, że przygotowywane są zmiany w prawie dotyczące dopalaczy. W naszej ocenie niezbędne są zmiany w prawie. Specjaliści z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego przygotowali propozycję zmian i rozwiązań, które ułatwią nam ściganie tego procederu. Projekt jest w trakcie konsultacji, zyskuje pozytywne opinie. Wierzę, że wkrótce stanie się narzędziem, które pozwoli nam być jeszcze bardziej skutecznym - powiedział szef Policji.
Pytany o kierunek tych zmian w prawie powiedział, że "główny problem tkwi w składach chemicznych; specyfiki ujęte w ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii są spenalizowane, natomiast co chwila pojawiają się nowe substancje, które nie są objęte tą ustawą". Dodał, że za każdym razem trafiają na listę substancji zakazanych, ale "każda taka nowość powoduje, że (substancja) nie jest środkiem zakazanym".
Zwrócił też uwagę, że "pomysłowość ludzi, którzy produkują te substancje, nie zna granic". Zaapelował do rodziców i opiekunów, by zwracali uwagę na to, co ich dzieci przynoszą do domu. To może być niewinnie wyglądająca substancja, która np. ma pochłaniać wilgoć lub wygląda jak środek do czyszczenia ekranów; ważna rzecz, że na tych opakowaniach z reguły nie ma wskazanych środków chemicznych, które znajdują się w środku - poinformował Szymczyk.
Podejrzanym w tej sprawie grozi do 12 lat więzienia. Śledztwo w sprawie grupy handlującej dopalaczami prowadzone jest przez dolnośląski wydział zamiejscowy Prokuratury Krajowej.
(ph)