10 osób z całego kraju usłyszało zarzuty wprowadzenia na rynek 1,8 tony dopalaczy – poinformowała szczecińska Prokuratura Krajowa. W tle śledztwa jest śmierć mężczyzny, który zatruł się dopalaczami.

REKLAMA

Dziesięć osób usłyszało już zarzuty dotyczące obrotu dopalaczami na terenie całego kraju od 2013 r. do 2015 r. - powiedziała naczelnik Zachodniopomorskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Szczecinie Aldona Lema. Dotychczas postawione zarzuty obejmują obrót minimum 1,8 tony dopalaczy, które podejrzani wprowadzili na rynek - dodała.

Początki śledztwa sięgają 2015 r., kiedy na jednym z rachunków bankowych uwagę Generalnego Inspektora Informacji Finansowej zwróciła zaksięgowana wpłata 500 tys. zł, które mogły być "brudnymi" pieniędzmi pochodzącymi z obrotu narkotykami. Śledczy ustalili jednak, że to pieniądze pochodzące z handlu dopalaczami.

U jednego z podejrzanych funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji w Gorzowie Wielkopolskim znaleźli około 500 tys. zł oraz ponad siedem kilogramów dopalacza o nazwie 3-MMC - powiedziała Lema. Kolejne 500 tys. zł zabezpieczono na koncie tego mężczyzny.

Jak dodała Lema, oprócz dopalacza 3-MMC na rynek wprowadzano także inne dopalacze, m.in. etkatynon, pentedron, 4-CMC i najgroźniejszy spośród nich alfa-PVP.

Według śledczych, to właśnie dopalacz alfa-PVP jest odpowiedzialny na śmierć 28-letniego mężczyzny, który trafił do szpitala z podejrzeniem zatrucia po jego zażyciu. Biegli stwierdzili, że zgon mężczyzny nastąpił na skutek zatrucia pentedronem i alfa-PVP.

Śledztwo nadzorowane przez zachodniopomorską prokuraturę krajową toczy się m.in. w sprawie wprowadzenia do obrotu szkodliwych dla zdrowia substancji, które nie mogły być jednak traktowane jak narkotyki. Dlatego zarzuty stawiane są w oparciu o art. 165 Kodeksu karnego, który sankcjonuje sprowadzanie niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób przez wyrabianie lub wprowadzanie do obrotu szkodliwych dla zdrowia substancji.

Jak podkreśla Lema, dopalacze oprócz działania psychoaktywnego są niebezpieczne dla życia. Uzyskaliśmy opinie toksykologiczne, które jednoznacznie wskazują, że obrót dopalaczami stanowi narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu albo utraty życia - dodała.

Czym grozi zażywanie dopalaczy?

Podejrzani wprowadzili także na rynek dopalacz o nazwie fake-hash, który nie znajduje się w wykazach stanowiących załącznik do ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Na tej liście znajdują się 3-MMC, pentedron, etkatynon, alfa-PVP i od września ubr. także 4-CMC.

Z ustaleń toksykologów przygotowanych na potrzeby śledztwa wynika, że zażywanie 3-MMC powoduje m.in. ataki paniki, depresję, czy psychozę. Pentedron odpowiedzialny jest za przyspieszony płytki oddech, szybkie bicie serca i zwiększone ciśnienie tętnicze krwi, a jego zagrożenie dla życia wzrasta z ilością przyjętej substancji.

Z kolei dopalacz 4-CMC wywołuje m.in. zapalenie mięśnia sercowego, depresję, a nawet myśli samobójcze. Jak wskazują specjaliści, jest szczególnie niebezpieczny, bo brakuje informacji na temat jego toksyczności, a długofalowe skutki działania są nieznane. Podobne działanie do 4-CMC ma także etkatynon.

Jednym z nowych dopalaczy jest także fake hash wprowadzony na rynek, jako "legalna" alternatywa dla haszyszu, czy marihuany. Zakres działań niepożądanych jest podobny do tych, które wywołuje 4-CMC.

Za wprowadzenie na rynek dopalaczy grozi kara pozbawienia wolności do 8 lat. Jeśli następstwem czynu jest śmierć człowieka kara może wynieść do 12 lat.

(mal)