„To nie jest awaria o takiej skali, która mogłaby w istotny sposób zakłócić całą budowę” – mówi o osunięciu się ziemi na budowie drugiej linii metra wiceprezydent Warszawy Jacek Wojciechowicz. „Każda budowa o takiej skali niesie za sobą różnego rodzaju ryzyka. To ryzyko jest minimalizowane, dlatego mamy do czynienia z dopiero drugą awarią” – podkreśla.
Mariusz Piekarski: Panie Prezydencie, awaria na budowie stacji metra Powiśle i wielki lej pod tunelem Wisłostrady. Teraz osuwisko w centrum miasta przy budowie stacji Świętokrzyska. To jeszcze pech, czy już jakiś błąd w sztuce budowania metra?
Jacek Wojciechowicz, wiceprezydent Warszawy: Nie, proszę pana, to jest po prostu budowa. Każda budowa niesie ze sobą różnego rodzaju ryzyka. Podziemna budowa o takiej skali jak budowa linii metra w samym środku miasta przy tak złych warunkach geologicznych w oczywisty sposób niesie ze sobą ryzyko powstawania różnego rodzaju osuwisk.
Nie da się tego ryzyka minimalizować żeby nie ewakuować ludzi?
To ryzyko jest minimalizowane, dlatego mamy do czynienia z dopiero drugą awarią. 7 stacji jest już gotowych i wykopanych, a przypomnę, że niektóre są na głębokości 30 metrów poniżej poziomu zero. To druga awaria - nie uważam, że to jest nadmierna ilość awarii w stosunku do trudności technicznej, jaką przedstawia ta budowa.
Przy tej dziurze na Świętokrzyskiej, przy budowie tej stacji wyklucza pan błąd, pomyłkę budowniczych?
Panie redaktorze, po pierwsze: ja jestem prawnikiem, a nie geologiem. Po drugie...
Ale służby raportowały. Z tego co powiedziały służby, nie było pomyłki?
Trudno jest jednoznacznie powiedzieć, jednoznacznie mówić o błędzie, bo osuwisko powstało nie w tym miejscu, w którym były wykonywane prace, ale obok. Powstało między budynkiem, a ściana szczelinową głęboką na 30 metrów i szeroką na metr. Prace były wykonywane za tą ścianą.
Będą skutki dla tempa budowy metra?
Oczywiście, że tego typu sytuacja awaryjne nie przyśpieszają budowy, ale mogą mieć wpływ na jej opóźnienie. Natomiast to nie jest awaria o takiej skali, która mogłaby w istotny sposób zakłócić całą budowę. Przypomnijmy, że to jest inwestycja liniowa i mówimy o stacji Świętokrzyska.
Przesiadkowej, bardzo ważnej stacji.
Tak, ale dzisiaj prace na wszystkich innych stacjach przebiegają normalnie, normalnie są drążone tunele. Oczywiście, to nie przyśpiesza, ale też nie jest jakimś istotnym utrudnieniem, które może wpłynąć w ważący sposób na termin oddania drugiej linii metra odcinka centralnego.
Może drążenie drugiej linii to był jednak błąd? Może naziemna kolejka byłaby lepszym rozwiązaniem?
W takim razie dlaczego w większości miast jednak metro jest pod ziemią? Myślę, że to jest jedyne rozsądne i dobre rozwiązanie, również dla Warszawy. W trakcie różnych budów, tak samo metra i dzisiaj, i przed wieloma laty gdzie indziej też dochodziło do podobnych awarii. To jest cena za ingerencję w naturę.
A kto zapłaci za tą awarię, jeśli ten budynek jest popękany? Jeśli jest odchylenie?
Jeśli mówimy w ogóle o odchyleniu to ono jest rzędu takiego, który jest przewidywalny dla tego budynku w projekcie. To nie jest odchylenie, które grozi rozbiórką, przebudową i tak dalej. To jest stawianie sprawy podobne jak na Powiślu mowa o tym, że to będzie kosztowało miliard. Oczywiście, że koszty są po stronie wykonawcy. Tutaj niema nikogo innego, no poza ubezpieczycielem, a wiadomo, że wykonawca jest wysoko ubezpieczony. Koszty są po stronie wykonawcy i ubezpieczyciela.