Nie żyje Władysław Bartoszewski. Zmarł w wieku 93 lat. W piątek po południu były szef polskiego MSZ trafił do szpitala MSW przy ul. Wołoskiej w Warszawie. Pracował do ostatniej chwili, przygotowywał się do poniedziałkowych konsultacji polsko-niemieckich. Zmarł na zawał serca. Na znak żałoby po śmierci Władysława Bartoszewskiego flagi Belwederu i Pałacu Prezydenckiego zostały opuszczone do połowy masztów. Bartoszewski był działaczem społecznym, historykiem, dziennikarzem, więźniem Auschwitz, żołnierzem Armii Krajowej, działaczem Polskiego Państwa Podziemnego, uczestnikiem Powstania Warszawskiego. Dwukrotnie był ministrem spraw zagranicznych, kawalerem Orderu Orła Białego.
„Jak mnie pytają dzisiaj młodzi ludzie o mój stosunek do patriotyzmu, to ja im mówię tak: to jest jak pytanie, czy kochasz bardziej tatę czy bardziej mamę. Patriotyzm dawniej to nie było coś, o czym się mówi, a już zupełnie nie wśród młodych ludzi. Gdyby kolega do kolegi powiedział: "Słuchaj, czy ty jesteś patriotą?", to by dostał w najlepszym razie kuksańca w głowę, że zwariował”
Profesor zasłabł po południu w swoim mieszkaniu. Do szpitala MSW przy ulicy Wołoskiej przywiozła go karetka, nie oddychał samodzielnie, był zaintubowany.
Lekarze przez kilka godzin walczyli o jego życie.
Władysław Bartoszewski pracował do końca. Jeszcze w czwartek był w Sejmie na expose ministra spraw zagranicznych. W poniedziałek miały rozpocząć się konsultacje polsko-niemieckie, które przygotowywał.
Władysław Bartoszewski urodził się 19 lutego 1922 roku w Warszawie. W maju 1939 roku zdał maturę. Obracałem się w środowisku inteligencko-urzędniczym. Mój ojciec pracował w banku, matka była księgową, pracowała w urzędzie miejskim, w elektrowni. Byliśmy wychowani w duchu dobra wspólnego, jakim jest to państwo, które było dla nas czymś oczywistym. Jak mnie pytają dzisiaj młodzi ludzie o mój stosunek do patriotyzmu, to ja im mówię tak: to jest jak pytanie, czy kochasz bardziej tatę czy bardziej mamę. Dorosły człowiek, jak już nie jest dzieckiem, to takich głupich pytań nie słyszy. Już w wieku pańskim takich pytań się nie stawia. Kocha się, to jest prywatna sprawa. To jest oczywiste. A czy ktoś mówi: "Ja oddycham"? Nie, wariat chyba albo człowiek po ciężkiej chorobie płuc. Patriotyzm dawniej to nie było coś, o czym się mówi, a już zupełnie nie wśród młodych ludzi. Gdyby kolega do kolegi powiedział: "Słuchaj, czy ty jesteś patriotą?", to by dostał w najlepszym razie kuksańca w głowę, że zwariował - wspominał Władysław Bartoszewski w listopadzie 2013 roku w RMF FM.
We wrześniu 1940 r. Bartoszewski został aresztowany podczas łapanki i wywieziony do Auschwitz. Był więziony do kwietnia 1941 r. W latach 1941-44 studiował polonistykę na tajnym Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Warszawskiego. W 1942 roku związał się z konspiracyjną katolicką organizacją społeczno-wychowawczą Front Odrodzenia Polski (FOP), wstąpił do AK pod pseudonimem "Teofil" i rozpoczął współpracę z Radą Pomocy Żydom "Żegota" przy Delegacie Rządu na Kraj. Podczas Powstania Warszawskiego był adiutantem dowódcy placówki informacyjno-radiowej "Asma" i redaktorem naczelnym czasopisma "Wiadomości z Miasta i Wiadomości Radiowe".
W 1946 r. zatrudnił się w związanej z Polskim Stronnictwem Ludowym Stanisława Mikołajczyka "Gazecie Ludowej". Niebawem został członkiem PSL, wówczas jedynej realnej opozycji wobec komunistów. Za działalność w tej partii Bartoszewski został w 1946 r. aresztowany pod zarzutem szpiegostwa i skazany na karę więzienia, którą odbywał do 1948 roku. Po odzyskaniu wolności Bartoszewskiego przyjęto na trzeci rok polonistyki na UW. Studia przerwało kolejne aresztowanie w grudniu 1949 r. W maju 1952 r. Bartoszewski został skazany na 8 lat więzienia za szpiegostwo. W sierpniu 1954 r. sąd zezwolił na roczną przerwę w odbywaniu kary w związku ze złym stanem zdrowia, zaś w marcu 1955 r. orzekł niesłuszność wyroku.
Po uwolnieniu Bartoszewski zajął się publicystyką, współpracował m.in. z tygodnikiem "Stolica" oraz "Tygodnikiem Powszechnym". Od 1958 r. eksternistycznie kontynuował studia na Wydziale Filologicznym UW, jednak nie obronił magisterium, w związku z decyzją rektora o skreśleniu go z listy studentów.
W latach 1973-1982 i 1984-1985 wykładał historię najnowszą na Wydziale Nauk Humanistycznych KUL, prowadził także wykłady na niemieckich uczelniach w Monachium i Eichstaett.
W 1976 r. Bartoszewski poparł list intelektualistów przeciwko zmianom w Konstytucji PRL, tzw. List 64. Od 1978 r. współtworzył Towarzystwo Kursów Naukowych i wykładał na tajnym Uniwersytecie Latającym.
W sierpniu 1980 r. Władysław Bartoszewski został członkiem NSZZ "Solidarność" i współtworzył Komitet Obrony Więzionych za Przekonania przy Komisji Krajowej "S". Po wprowadzeniu stanu wojennego został internowany; wypuszczono go na wolność w kwietniu 1982 r. Moje zaangażowanie w Solidarność wynikało z prawdziwego do niej przekonania. W Solidarności widziałem kontynuację tych licznych ruchów wolnościowych, w których od chłopca uczestniczyłem - mówił Bartoszewski w 2005 r. w wywiadzie dla PAP.
W latach 1990-95 był ambasadorem Polski w Austrii, później przez kilka miesięcy - ministrem spraw zagranicznych w rządzie Józefa Oleksego. W latach 1997-2001 Bartoszewski był senatorem IV kadencji z ramienia Unii Wolności. Szefem polskiej dyplomacji ponownie został w rządzie Jerzego Buzka; funkcję tę sprawował w latach 2000-2001. Od 2001 r. przewodniczy Radzie Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa oraz Międzynarodowej Radzie Oświęcimskiej przy Premierze RP.
W lipcu 2006 r. Bartoszewski podpisał list otwarty byłych ministrów spraw zagranicznych, krytykujący odwołanie przez stronę polską spotkania przywódców państw Trójkąta Weimarskiego, w którym miał uczestniczyć ówczesny prezydent Lech Kaczyński. W oświadczeniu b. szefowie polskiej dyplomacji napisali m.in., że "odwołanie spotkania na szczycie bez bardzo istotnej przyczyny jest lekceważące wobec partnerów". Szczyt z udziałem prezydenta Polski, Francji i Niemiec odwołano na krótko przed terminem, jako powód podając chorobę prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
W październiku 2007 r. Bartoszewski stanął na czele komitetu honorowego Platformy Obywatelskiej przed przedterminowymi wyborami parlamentarnymi. Przekonywał, że jedynym wyborem, który służy Polsce, jest oddanie głosu na Platformę, a "kto zdecyduje inaczej, decyduje na własną odpowiedzialność". Z kolei podczas wyborów prezydenckich w 2010 r. wszedł w skład honorowego komitetu poparcia kandydatury Bronisława Komorowskiego na prezydenta.
20 listopada 2007 r. został przez premiera Donalda Tuska powołany na sekretarza stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i pełnomocnika Prezesa Rady Ministrów do spraw dialogu międzynarodowego. Pełniąc tę funkcję zajmował się rozwojem współpracy polsko-niemieckiej oraz kontaktami z diasporą żydowską w świecie oraz współpracą z państwem Izrael.
Bartoszewski wielokrotnie spotykał się w Polsce i Niemczech z niemieckimi politykami. W lutym 2008 r. przewodniczył ze strony naszego kraju polsko-niemieckim rozmowom w Warszawie na temat problematyki historycznej w stosunkach pomiędzy oboma krajami.
Rok później w lutym 2009 r. spotkał się w Berlinie z kanclerz Niemiec Angelą Merkel. Jak mówił potem, spotkanie z szefową niemieckiego rządu było "rozmową w zaprzyjaźnionym gronie" i dotyczyło całokształtu współpracy, w tym problemów, które mogą wyniknąć we wzajemnych stosunkach.
Gdy niemiecki Związek Wypędzonych (BdV) po raz pierwszy zgłosił kandydaturę Eriki Steinbach do rady fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie" Bartoszewski ostro komentował tę decyzję, ostrzegając Niemcy przed pogorszeniem stosunków z Polską. We wrześniu 2010 r. Steinbach stwierdziła, że Bartoszewski ma zły charakter. Swoją ocenę uzasadniła "osobistymi doświadczeniami". Potem powiedziała, że żałuje tej wypowiedzi.
W czerwcu 2010 r. otwierając XIV Forum Polsko-Niemieckie Bartoszewski powiedział, że w stosunkach między oboma krajami doszło już do takiej normalności, że pokłócić nas i zirytować jest coraz trudniej. Zwrócił uwagę, że "pozytywne owoce zbliżenia i pogłębienia stosunków polsko-niemieckich" widać nie tylko w polityce, ale często również w bardzo praktycznych kwestiach.
Z całego dorobku mego życia nie żałuję ani jednego napisanego zdania, choć na pewno niejedno napisałbym lepiej, precyzyjniej, mądrzej czy trafniej. Nie ma takiego zdania, a tym bardziej ustępu czy artykułu, o którym marzyłbym: oby zapadł się on pod ziemię, oby nigdy nie był napisany. Przywiązuję bardzo dużą wagę do tego stwierdzenia.
Bartoszewski słynął z ciętego języka. W czasach rządów PiS ukuł np. określenie "dyplomatołki".
Władysław Bartoszewski był autorem ok. 1,5 tys. artykułów i ok. 40 książek, m.in. "Ten jest z ojczyzny mojej. Polacy z pomocą Żydom 1939-1945" (wspólnie z Zofią Lewinówną) (1966), "1859 dni Warszawy" (1974), "Los Żydów Warszawy 1939-1943. W czterdziestą rocznicę powstania w getcie warszawskim" (1983), "Dni walczącej stolicy. Kronika Powstania Warszawskiego" (1984, 1989, 2004, 2008), "Metody i praktyki Bezpieki w pierwszym dziesięcioleciu PRL" (1985), "Jesień nadziei: warto być przyzwoitym" (1984, 1986; w późniejszych latach książkę wznowiono pt. "Warto być przyzwoitym. Teksty osobiste i nieosobiste"), zapis rozmów z Michałem Komarem "Władysław Bartoszewski: wywiad-rzeka" (2006), "Środowisko naturalne. Korzenie" (2010), "Kropla drąży skałę? Co mówiłem do Niemców i o Niemcach przez ponad pół wieku" (2011).
Z całego dorobku mego życia nie żałuję ani jednego napisanego zdania, choć na pewno niejedno napisałbym lepiej, precyzyjniej, mądrzej czy trafniej. Nie ma takiego zdania, a tym bardziej ustępu czy artykułu, o którym marzyłbym: oby zapadł się on pod ziemię, oby nigdy nie był napisany. Przywiązuję bardzo dużą wagę do tego stwierdzenia - powiedział Władysław Bartoszewski w wywiadzie dla miesięcznika "Więź" (1986).
Bartoszewski był laureatem wielu nagród, odznaczeń i wyróżnień, m.in. Orderu Orła Białego, Krzyża Wielkiego Orderu Zasługi RFN, papieskiego Orderu św. Grzegorza Wielkiego, Krzyża Wielkiego Zakonu Rycerskiego i Szpitalnego św. Łazarza z Jerozolimy, doktorem honoris causa m.in. Uniwersytetów Warszawskiego i Hajfy oraz Hebrew College w Baltimore, honorowym obywatelem m.in. Warszawy, Wrocławia i Gdańska. 25 lutego 2011 powołany został przez prezydenta Bronisława Komorowskiego w skład Kapituły Orderu Orła Białego. Kapituła tego orderu wybrała go na funkcję Kanclerza.
W oczach przyjaciół był postacią barwną i nietuzinkową. W wielu opowieściach powtarzały się zachwyty nad jego witalnością i energią, optymizmem, encyklopedyczną pamięcią, doświadczeniem. Stałym elementem opowieści o Bartoszewskim był fakt, że mówił bardzo szybko i - gdy doszedł do głosu - bardzo długo.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Życie nie musi być łatwe. Gorzej, jeśli jest nudne.
W 2010 roku ukazał się tom wspomnień Władysława Bartoszewskiego "Życie trudne, lecz nie nudne". Nudno nie było na pewno. Nudzą się tylko ludzie bezmyślni. Znajomi pytali się mnie, jak wytrzymałem więzienie w pojedynczej celi, a ja im odpowiadałem, że byłem przecież w bardzo dobrym towarzystwie - samego siebie. Tytuł tej książki wymyśliłem sam i uważam, że oddaje on ducha epoki, w której przyszło mi żyć. Jak sięgam pamięcią, ciągle działo się coś ważnego – mówił Bartoszewski. Czy było łatwo? Nie. Ale, w jakim moralnym, historycznym lub społecznym kodeksie jest powiedziane, że życie człowieka, narodu, a nawet ludzkiego gatunku ma być łatwe? Otóż życie nie musi być łatwe. Gorzej, jeśli jest nudne - powiedział Bartoszewski.
Podczas swoich 90. urodzin, Władysław Bartoszewski mówił: Moja recepta na życie jest receptą umiarkowanego realisty-optymisty. Lubię życie i lubię ludzi. Lubię ludzi takimi, jakimi są.
W moim przypadku element uporu i odporu jest bardzo silny. Jeżeli uważam, że moim kontrahentem są siły zła, to zawsze sobie mówię: jeżeli to są siły zła, to po pierwsze: moja jest racja i Bóg mi pomoże i da mi tyle sił, ile trzeba, aby znieść. A po drugie: te siły zła nie zasłużyły na sukces. I ja im w tym sukcesie moim załamaniem nie pomogę! Ja będę robił wszystko, żeby one miały poczucie, że sukcesu nie osiągnęły, mimo że miały siłę - mówił w grudniu 2009 roku Władysław Bartoszewski w rozmowie z Konradem Piaseckim.