Dopiero trzy lata po zabójstwie została przeprowadzona wizja lokalna w sprawie śmierci Sebastiana Preissa, 27-latka z Pucka, który został zakatowany w drodze do domu. Na miejscu zbrodni byli obecni oskarżeni i świadkowie.

REKLAMA

Wizję przeprowadzono w Chałupach, na półwyspie helskim, gdzie 27-latek z Pucka trzy lata temu został śmiertelnie pobity. Miejsce oględzin zostało ogrodzone policyjną taśmą - funkcjonariusze pilnowali, żeby nikt postronny się tam nie dostał. Oprócz dwóch oskarżonych, którzy przez cały czas mieli skute kajdanami nogi i ręce, obecnych było tylko 3 z 10 wezwanych świadków zdarzeń z sierpnia 2010 roku. Wizja lokalna powinna dać sądowi przynajmniej pogląd, jak mogło odbywać się pobicie Sebastiana Preissa - powiedział Piotr Styczewski z puckiej prokuratury.

Można mieć jednak poważne wątpliwości, co do skuteczności eksperymentu. Zabrakło tych świadków, którzy - według rodziny ofiary - składali w sądzie kluczowe zeznania. Ci, którzy byli - nie pamiętali wielu szczegółów. A dwaj oskarżeni w tej sprawie mieszkańcy Poznania odmówili współpracy ze śledczymi i nie chcieli niczego wyjaśniać.

"Wizja to porażka prokuratury, bo odbyła się za późno"

Zdaniem Jerzego Preissa, ojca ofiary, wizja to porażka prokuratury, bo odbyła się za późno. Jak mówi Jerzy Preiss, śledczy powinni podjąć taką próbę jeszcze zanim ruszył proces w tej sprawie, czyli niecałe 2 lata temu, kiedy zostali zatrzymani poszukiwani za śmiertelne pobicie. Według szefa puckiej prokuratury wcześniej nie było jednak takiej możliwości. Generalnie przeprowadza się takie eksperymenty w sytuacji, kiedy podejrzani chcą współpracować, kiedy się przyznają i chcą opisać jaki był przebieg zdarzenia. A jeżeli podejrzani czy oskarżeni nie chcą współpracować, to trudno przeprowadzać wizję lokalną - mówi Styczewski.

Jerzy Preiss przyznaje, że mocno przeżył eksperyment. Choć miejsce śmierci syna odwiedza co miesiąc, dziś było mu szczególnie ciężko. Wracają te chwile i te godziny, kiedy się dowiedziałem, że syn zginął. Zaraz będą 3 lata. Dlatego czekamy na sprawiedliwy wyrok, gdyż uważamy z rodziną, że zostało dokonane zabójstwo z dużą brutalnością na niewinnym człowieku. I nigdy zdania w tej kwestii nie zmienię. Liczę jedynie, że sprawiedliwości stanie się zadość i sąd zmieni kwalifikacje czynu na zabójstwo. Bo Sebastian zginął na miejscu, zanim przyjechało pogotowie. Nie miał szans na przeżycie - mówi ojciec ofiary.

Wizja na wniosek sądu

Wizja została przeprowadzona na polecenie Sądu Okręgowego w Gdańsku. Pod koniec trwającego już procesu polecił on śledczym uzupełnić dowody. Oprócz wizji lokalnej sąd chce także, by śledczy dostarczyli nagrania z monitoringu ze stacji benzynowych, na których zatrzymywali się oskarżeni. To potrzebne między innymi po to, by wykazać jak byli ubrani po pobiciu Sebastiana Preissa w sierpniu 2010 roku. Jak przyznał Piotr Styczewski na razie śledczym nie udało się dotrzeć do tych zapisów. Kolejne posiedzenie w tej sprawie planowane jest na 14 czerwca.

Został skatowany na oczach innych ludzi

Sebastian Preiss zginął w sierpniu 2010 roku, gdy wracał z imprezy, która odbywała się na plaży na półwyspie helskim. Według ustaleń śledczych chłopak został uderzony pięścią w twarz i powalony na ziemię. Później napastnicy brutalnie go kopali po całym ciele, w tym po głowie. Napadowi przyglądało się kilkadziesiąt osób. Sebastian zginął na miejscu. Bezskutecznie próbowali reanimować go zarówno przechodnie jak i policjanci.

Brutalne pobicie wstrząsnęło mieszkańcami okolicznych miejscowości i turystami. Setki osób wzięły udział w marszu milczenia, którzy przeszedł z Władysławowa do Chałup.