Ptasia grypa - czy chcemy, czy nie - tuż, tuż. Wirus „idzie” z zachodu. Martwego ptaka zarażonego H5N1 znaleziono wczoraj w Niemczech - zaledwie 2 km od polskiej granicy. Zachodniopomorskie już przygotowuje się na najgorsze. A jak sytuacja wygląda w Wielkopolsce?
Jak sprawdził nasz reporter, szpitale w regionie nie do końca są przygotowane. Wprawdzie miejsca, gdzie będą leczeni zarażeni ptasią grypą, zostały zabezpieczone na oddziałach zakaźnych, ale w niektórych placówkach - jak np. w Zawadach - brakuje respiratorów. A te w przypadku ptasiej grypy są niezbędne.
Mamy ich za mało. Myślimy o tym, bo to jest poważny problem – przyznaje doktor Jan Głębocki, który w wojewódzkim sztabie kryzysowym koordynuje temat medyczny.
Ponadto na liście szpitali, przygotowujących się na wypadek ptasiej grypy, nadal widnieje placówka w Śremie, choć od środy oddział już nie pracuje. W przypadku wyższej konieczności wojewoda kazał nam ten szpital uruchomić - tłumaczy Głębocki.
Problem leży także gdzie indziej – otóż w wielu wypadkach jest ryzyko, że ptasia grypa może pozostać niezauważona. Pracownicy Parku Krajobrazowego Dolnej Wisły w Świeciu przyznają, że nie wiedzą dokładnie, jak rozpoznać wirusa u żywych ptaków.
Od wielu dni jednak nie rozstają się z lornetkami i śledzą ptaki, które mogą być zarażone. - Idzie się brzegiem i wychwytuje te najsłabsze, potencjalnie najbardziej narażone na chorobę. Jest to jednak trochę mało konkretne. Trudno powiedzieć, jakie mogą być objawy, bo się nie jeszcze na szczęście z nimi nie spotkaliśmy - przyznaje dyrektor Parku Jarosław Pająkowski.