Większość dzielnicowych z Komendy Powiatowej Policji w Kole w Wielkopolsce, przeszło na zwolnienia lekarskie. Jak udało nam się ustalić, to pokłosie piątkowego zdarzenia w jednostce. Przypomnijmy, 33-letni funkcjonariusz postrzelił się tam po służbie. Mężczyzna zmarł po kilku godzinach w szpitalu.
Wcześniej funkcjonariusz miał wielokrotnie sygnalizować kierownictwu komendy o prześladowaniu go przez bezpośrednich przełożonych. Śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura.
Sześciu z siedmiu (nie wliczając kierownika rewiru - przyp. red) pełniących obecnie służbę dzielnicowych w kolskiej komendzie i obsługujących teren miasta Koła, nie przychodzi do pracy.
To, że sześciu policjantów z wydziału prewencji przebywa na zwolnieniach potwierdziła oficer prasowa sierż. Sztab. Weronika Czyżewska. Nieoficjalnie ustaliliśmy, że formalnym powodem chorobowego ma być piątkowa tragedia w jednostce.
Z naszych informacji wynika też, że to jednocześnie forma sprzeciwu wobec braku zdecydowanej reakcji kierownictwa na niepokojące sygnały od tragicznie zmarłego policjanta. Jego koledzy również sygnalizowali przełożonym o coraz gorszej kondycji psychicznej mężczyzny.
Bezpośredni przełożony dzielnicowych w dniu tragedii miał zeznać wewnętrznym służbom wyjaśniającym zdarzenie, że wielokrotnie otrzymywał sygnały od funkcjonariuszy mówiące o tym, że w wydziale prewencji, pod który podlegają, "dzieje się źle". Szczególnie narażony na mobbing miał być właśnie Mariusz O.
33-letni funkcjonariusz służył w policji od około 10 lat. Według naszych ustaleń, cieszył się bardzo dobrą opinią zarówno wśród kolegów z pracy jak i mieszkańców rewiru, na którym pracował. W miniony piątek, kiedy wrócił do jednostki i miał się rozliczyć ze służby - policjanci usłyszeli głośny huk, dobiegający z pomieszczenia w którym przebywał. Był to strzał z broni służbowej.
Na miejsce natychmiast wezwano służby ratunkowe, a policjant w stanie ciężkim, z poważnymi obrażeniami głowy trafił do szpitala. Po kilku godzinach lekarze poinformowali jednak o śmierci mózgu mężczyzny.
Początkowo służby informowały o tym, że okoliczności zdarzenia wskazują na nieszczęśliwy wypadek. Według naszych informacji, całkowicie przeczą temu jednak ślady zabezpieczone na miejscu i miejsce rany postrzałowej. To, że do tragedii mogło dojść np. podczas rozładowywania broni przed jej zdaniem, może też wykluczać niedawne zarządzenie komendanta, mówiące o tym, że na czas epidemii COVID-19, funkcjonariusze mają zabierać broń do domu. Takie rozwiązanie wdrożono, by uniknąć kontaktu z obsługą stanowiska kierowania i ewentualnego paraliżu jednostki w przypadku konieczności kwarantanny.
Śledztwo w sprawie piątkowej tragedii wszczęła Prokuratura Rejonowa w Kole. Początkowo śledczy przyjęli kwalifikację zdarzenia na podst. Art. 156 KK, mówiącego m.in. o nieumyślnym spowodowaniu ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Na początku tygodnia nie wykluczali jednak zmiany przepisu, na podstawie którego będą wyjaśniać sprawę, biorąc pod uwagę, że działanie policjanta było najprawdopodobniej celowe. Dziś jednak akta trafiły do prokuratury regionalnej w Poznaniu, która skierowała je do prokuratury okręgowej. W najbliższych dniach będzie jasne, która z podległych jej jednostek będzie kontynuować śledztwo. - poinformowała RMF FM prok. Anna Marszałek z prokuratury regionalnej.
Według naszych nieoficjalnych informacji, krótko po tragedii do miejsca zamieszkania zmarłego funkcjonariusza przyjechali policjanci, którzy do najbliższych skierowali prośbę o przeszukanie i zatrzymanie laptopa 33-latka. Nie zgodziła się na to rodzina. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koninie zaprzeczyła jednak, jakoby prokurator prowadzący sprawę zlecał tego rodzaju czynności. Nie ma w aktach żadnej informacji ani o zleceniu przeszukania mieszkania, ani o zatrzymaniu jakiegokolwiek przedmiotu - mówi prok. Aleksandra Marańda.
Pogrzeb funkcjonariusza ma się odbyć pod koniec tygodnia. Jego bliscy zgodzili się na asystę kompanii honorowej z Komendy Wojewódzkiej w Poznaniu. Mariusz O. miał żonę i dwójkę dzieci.
Aktualizacja:
Według naszych nieoficjalnych informacji, dziś od rana w Komendzie Powiatowej Policji w Kole trwa intensywna kontrola prowadzona przez funkcjonariuszy Biura Spraw Wewnętrznych z Komendy Wojewódzkiej. Kilkanaście godzin po publikacji artykułu dotyczącego okoliczności tragedii z minionego piątku, do naszych ustaleń postanowiło się odnieść kierownictwo komendy. Oto oficjalne oświadczenie nadesłane przez oficer prasową KPP w Kole sierż.sztab. Weronikę Czyżewską:
"Dotychczas nie było żadnych sygnałów świadczących o jakichkolwiek nieprawidłowościach w Wydziale Prewencji kolskiej komendy. Informacje, które są podawane przez radio, nie były dotąd przekazywane żadnym przełożonym wyższego szczebla przez zmarłego policjanta, ani przez innych funkcjonariuszy czy też przedstawicieli związków zawodowych. Również najbliższa rodzina policjanta nie przekazała żadnych informacji, że policjant w domu mógłby się skarżyć na jakiekolwiek problemy w pracy. Nie było też żadnych sygnałów z prokuratury, które mogłyby świadczyć o złej atmosferze w pracy".
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu przekazał dziś w rozmowie z nami, że śledztwo w tej sprawie będzie kontynuować prokuratura rejonowa w Lesznie. Do naszej redakcji zgłaszają się tymczasem kolejne osoby, które wskazują na liczne nieprawidłowości w działaniu KPP w Kole. Do sprawy będziemy wracać.