Od rana przejezdny jest już odcinek Trasy Toruńskiej pomiędzy węzłami Powązkowska i Modlińska w rejonie ulicy Mickiewicza w Warszawie. Trasę zamknięto po wczorajszej nawałnicy, która przeszła nad stolicą. Wielkie sprzątanie po burzach trwa także w innych regionach - między innymi w Świętokrzyskiem i na Podlasiu, gdzie strażacy wiele godzin wypompowywali wodę z podtopionych domów.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Stołeczne Centrum Zarządzania Kryzysowego informuje, że po wczorajszych ulewach na ulicach Warszawy od rana nie ma już utrudnień. Służby w nocy uporały się z wodą na zalanej Wisłostradzie i Trasie Toruńskiej. Udało się odholować dziewięć zatopionych aż po dach samochodów.
Stołeczne władze zrzucają winę na ekstremalną pogodę i fatalne odwodnienie z lat 80. Wczoraj w ciągu trzech godzin spadło 30 litrów deszczu na metr kwadratowy. Instalacja nie jest zaprojektowana do przyjmowania takiej ilości wody w tak krótkim czasie. Władze miasta od lat mają zastrzeżenia do jej stanu. Mimo to do tej pory odwodnienie nie zostało poprawione.
Wczoraj po potężnej ulewie Wisłostrada była nieprzejezdna w obu kierunkach. Cała trzypasmowa jezdnia została zalana. Przez rozlewisko były w stanie przejechać jedynie ciężarówki. Samochodom osobowym woda sięgała kół. Jeszcze gorzej sytuacja wyglądała na Trasie Toruńskiej - na przecięciu Armii Krajowej z Mickiewicza pod wiaduktem powstało głębokie na dwa metry jezioro.
Warszawscy strażacy otrzymali w sumie ponad 200 zgłoszeń. Wodę trzeba było wypompowywać m.in. ze szpitala Ginekologiczno-Położniczego na ul. Inflanckiej. Przez kilka godzin wstrzymany był ruch pociągów między czterema stacjami metra: Ratusz Arsenał, Dworzec Gdański, Plac Wilsona i Marymont.
Tylko wczoraj strażacy odnotowali prawie tysiąc interwencji w całym kraju. Najwięcej pracy mieli na Mazowszu, Dolnym Śląsku, w Podlaskiem, Łódzkiem i Świętokrzyskiem. W tym ostatnim regionie najgroźniej było w Skarżysku-Kamiennej, gdzie strażacy walczyli, by woda nie zalała centrum handlowego. Przy ulicy Metalowców układano prowizoryczne wały z worków z piaskiem. Poza tym strażacy wypompowywali wodę z zalanych ulic, piwnic i garaży.
Na Podlasiu, nad którym też przeszły gwałtowne ulewy, strażacy wyjeżdżali do usuwania skutków burz kilkadziesiąt razy. Najwięcej interwencji było w Zambrowie, gdzie woda pozalewała piwnice domów jednorodzinnych i bloków. Pięć godzin trwało wypompowywanie wody ze szpitala miejskiego. Usuwanie skutków nawałnicy może potrwać jeszcze kilka dni.
W najbliższych godzinach najwięcej deszczu spadnie na Dolnym Śląsku. Wczoraj po obfitych opadach podtopione zostały gospodarstwa w powiatach wałbrzyskim, zgorzeleckim, jeleniogórskim i kamiennogórskim. Zalane są też domy w Działoszynie, Bratkowie, Posadzie i Czarnym Borze. Nawałnica uszkodziła też drogi i rowy melioracyjne w gminie Bogatynia. W całym regionie strażacy interweniowali 270 razy.
Trudna sytuacja jest również na drogach województwa. Woda podmyła między innymi część drogi na wiadukcie nad autostradą A4 na węźle Bielany Wrocławskie. Chociaż strażacy odpompowują tam wodę, to jednak autostrada jest ciągle zalewana - wyjaśnia Wojciech Downar z wrocławskiej straży pożarnej.
Z kolei na krajowej "3" w Maciejowej pod Jelenią Górą z powodu podmycia części jezdni wprowadzono ruch wahadłowy. Woda zbiera się również na ulicach Wrocławia - między innymi na Krzyckiej i Borowskiej.