Na Śląsku doszło do gwałtownych burz i opadów. Strażacy dostali liczne zgłoszenia związane ze szkodami spowodowanymi przez nawałnice. Służby są wzywane do interwencji w całym regionie.
W okolicy Zawiercia od uderzenia pioruna zapaliła się stodoła. Nad tym rejonem województwa nadal przetaczają się burze z wyładowaniami atmosferycznymi.
W Katowicach zaś po intensywnych ulewach został zalany tramwaj w okolicach spodka oraz w pobliżu rynku. W Będzinie zerwana została jedna z lin energetycznych.
W całym regionie - od Tarnowskich Gór przez Siemanowice, Dąbrowę Górniczą i Myszków - strażacy wyjeżdżają, by usuwać powalone drzewa. Co chwile dostają też zgłoszenia o zalanych studzienkach kanalizacyjnych.
Pogoda dała się także we znaki poza województwem śląskim. W gminie Smyków w województwie świętokrzyskim spadł grad wielkości kurzych jaj.
W nocy z soboty na niedzielę intensywne burze i ulewy przeszły nad całą Wielkopolską. Nawałnica pozostawiła za sobą połamane konary drzew, zalane posesje i uszkodzone dachy. Strażacy interweniowali ponad 400 razy.
Burze przeszły także nad Warmią i Mazurami. Tam cztery osoby trafiły do szpitala po tym, jak na ich auto w pobliżu kościoła w Biskupcu spadło drzewo. Burze z silnym wiatrem i mocnym deszczem powaliły w regionie kilkanaście drzew i zalały wiele piwnic.
W niedzielę rano gwałtowne burze przeszły też nad mazurskimi jeziorami: wiatr na Niegocinie osiągnął siłę 9 stopni w skali Beauforta.