Wszystkie trzy osoby zatrzymane w śledztwie dotyczącym wybuchu gazu w Szczyrku usłyszały prokuratorskie zarzuty. Mężczyźni są podejrzani o sprowadzenie pożaru i zawalenia się budynku, w wyniku czego śmierć poniosło osiem osób. Dziś na cmentarzu parafialnym pochowane zostaną ofiary wybuchu. To osiem osób: dorośli i dzieci, członkowie jednej rodziny.
Trzech mężczyzn zostało zatrzymanych w środę w śledztwie w sprawie wybuchu gazu w Szczyrku, do którego doszło na początku grudnia. Jak przekazała Prokuratura Okręgowa w Bielsku-Białej, zatrzymani to Roman D. - prezes firmy budowlanej, która zleciła podziemny przewiert pod ul. Leszczynową, gdzie doszło do tragedii, oraz pracownicy specjalizującej się w takich przewiertach firmy, którzy to konkretne zlecenie wykonywali - Marcin S. i Józef D. Według ustaleń śledczych, przyczyną tragedii było uszkodzenie w czasie prac budowlanych gazociągu.
Dziś mężczyźni usłyszeli zarzuty. Są podejrzani o sprowadzenie pożaru i zawalenia się budynku, w wyniku czego śmierć poniosło osiem osób. Grozi im do 12 lat więzienia.
Mamy ustne opinie biegłych z zakresu gazownictwa i geodezji. Mamy do czynienia z ciągiem działań i zaniechań, które skutkowały spowodowaniem tej katastrofy. Wszystko ma związek z tą konkretną inwestycją - mówiła rzeczniczka bielskiej prokuratury okręgowej prok. Agnieszka Michulec.
Prokuratura złożyła wniosek o tymczasowy areszt dla podejrzanych w sprawie wybuchu gazu. Taka decyzja zapadła po przesłuchaniu mężczyzn. Śledczy swoją decyzję uzasadniają zagrożeniem wysoka karą oraz koniecznością sprawdzenia wyjaśnień podejrzanych.
Dziennik "Fakt" napisał, że robotnicy wiedzieli, iż przewiercili się przez rurę gazową. Gaz ulatniał się przez 20 minut, a oni w tym czasie nikogo nie ostrzegli. Po prostu oddalili się z placu budowy - twierdzi "Fakt".
Wybuch rozerwał na strzępy dom, grzebiąc pod gruzami jego mieszkańców. Zginęło osiem osób: czworo dorosłych i czworo dzieci - członkowie jednej rodziny. Dziś zostali pochowani na cmentarzu parafialnym w Szczyrku.