Stracą Wielkopolska, Śląsk i Małopolska, zyska Ściana Wschodnia. Rząd tak planuje podzielić unijne dotacje w najbliższych 7 latach, by określenie "Polska B" na zawsze odeszło do lamusa. Pomóc ma w tym tzw. algorytm podziału unijnych środków.
Najbiedniejsze regiony: Lubelskie, Warmińsko-Mazurskie i Świętokrzyskie dostaną w przeliczeniu na mieszkańca 2,2 razy więcej niż regiony najbogatsze. A tu nawet miejsce po przecinku ma tu ogromne znaczenie, bo w latach 2007-13 jest do wzięcia z unijnej kasy ponad 60 miliardów euro.
Ten okres programowania jest jedynym momentem, aby Polska wschodnia dołączyła czy przyśpieszyła w rozwoju do innych regionów - przekonuje Andrzej Kidyba z lubelskiej Agencji Rozwoju. Wg niego biedni powinni dostać więcej i łatwiej.
Rząd z kolei przekonuje, że bogatsi i tak sobie poradzą. Ale taki plan nie podoba się bogatszym regionom i polskim metropoliom, które czują się dyskryminowane na rzecz "Polski B". Ta decyzja jest z pewnością krzywdząca dla Poznania - mówią wielkopolscy samorządowcy. I na pewno w jakiś sposób odczują to jego mieszkańcy. Ale cóż trzeba grać na tyle, na ile przeciwnik pozwala.
Cel – likwidacja porozbiorowych różnic w rozwoju kraju, jest niewątpliwie szczytny. Ale czy samorządy to udźwigną, to już inna sprawa. Ważne, by wykorzystać każde dostępne euro. Tyle tylko, że z tym Polska ma dotąd ogromne kłopoty.