Urząd miasta w Zabrzu zapłaci za utylizację niebezpiecznych chemikaliów. Decyzja już została podjęta. Jeszcze w tym miesiącu zostanie ogłoszony przetarg w tej sprawie. Chodzi o ponad 600 beczek z trującymi substancjami, które przez lata składowano na terenie prywatnej firmy.
Wstępnie koszty utylizacji oszacowano na 800 tysięcy złotych, a pieniądze będą pochodziły z rezerwy na rozwiązywanie kryzysowych sytuacji. A taka niewątpliwie jest, bo choć skażenia nie ma, to pozostawienie chemikaliów w takiej ilości na otwartym terenie - jak ostrzegają m.in. strażacy - może się skończyć tragicznie.
Urzędnicy miejscy co prawda twierdzą, że w przyszłości będą się starali odzyskać te pieniądze, ale to może się nie udać. Po spółce, która zarządzała tym terenem nie ma śladu, a jeden z jej szefów siedzi w więzieniu. To on odpowiada m.in. za zwożenie przez lata w to miejsce niebezpiecznych substancji. Miały być one na bieżąco utylizowane, ale nikt tego nie robił.
Część beczek jest skorodowana i chemikalia zaczęły wydostawać się na zewnątrz. Strażacy odkryli też w tym miejscu szklane pojemniki z nieznanymi substancjami.
(mal)