Do tej pory to Polska uchodziła w „15” za niesfornego kandydata do UE. Tym razem w tym niewdzięcznym zadaniu wyręczył nas Budapeszt. Podczas spotkania szefów dyplomacji Wspólnoty węgierski minister do spraw europejskich skrytykował UE za nieuwzględnianie głosu kandydatów, którzy mają już status obserwatora w Unii.
Węgierski minister źle ocenił także obcięcie przez Brukselę - o połowę - etatów dla przyszłych urzędników europejskich z nowych krajów członkowskich.
Nie wiadomo, czy brak krytyki ze strony Polski w tym przypadku to przemyślana strategia, która miałaby nam zjednać przyjaciół po kłótni w sprawie Iraku, czy raczej brak naszego przygotowania. Unijni dyplomaci twierdzą, że Polska podczas spotkań jest bardzo spokojna, a nasi przedstawiciele nie zabierają głosu. Najbardziej aktywni są właśnie Węgrzy, Czesi oraz Bałtowie.
Minister ds. europejskich Danuta Hubner broni się jednak, twierdząc, że są kraje, które mówią bez przerwy i nikt tego nie słucha i takie, które milczą, ale gdy już zabiorą głos, to w sprawie ważnej i wtedy wszyscy słuchają.
Jednak minister przyznała, że o sprawie obcięcia etatów dowiedziała się w piątek, podczas gdy wstępne decyzje zapadły już we środę. Co więcej, naciskana przez dziennikarzy, w zasadzie zgodziła się z krytyką węgierskiego ministra. Nie chciała jednak zdeklarować, czy będzie podnosić tę kwestię.
20:35