Dziewięć aut spłonęło nad ranem przy pl. Maxa Borna we Wrocławiu. Policja i straż pożarna muszą teraz ustalić, czy był to samozapłon - a więc z jakichś powodów zapaliło się jedno auto, a od niego zajęły się pozostałe - czy też ktoś podpalił samochody.
W opinii strażaków był to bardzo szybki pożar - kiedy przyjechali na miejsce, nie było już czego ratować.
W ostatnich miesiącach głośno było o "wyczynach" Jacka T., który podpalał samochody w Warszawie. Pod koniec lutego mężczyzna trafił na trzy miesiące do aresztu po tym, jak podpalił pięć aut w centrum miasta.
Nie był to jednak pierwszy tego typu postępek na jego koncie. Samochody zaczął podpalać na początku 2012 roku. Najpierw 7 stycznia spalił trzy auta przy ul. Kadłubka i Przemysława. 18 lutego podpalił jeden samochód na Natolińskiej, a drugi na Nowowiejskiej. Tego samego dnia podpalił też 5 aut na Oleandrów. Wtedy został zatrzymany, usłyszał zarzuty i trafił do aresztu. Był też na obserwacji psychiatrycznej, ale lekarze orzekli, że nie jest niepoczytalny, więc może normalnie odpowiadać. W styczniu tego roku zwolniono go z aresztu.
Co ciekawe, Jacek T. to związany ze środowiskiem pseudokibiców syn znanego warszawskiego adwokata. Jego ojciec pełnił kiedyś funkcję rzecznika dyscypliny PZPN. W 2011 roku był zaś w grupie czterech osób zatrzymanych razem z Gromosławem Czempińskim w związku z korupcją przy prywatyzacji LOT-u i Stoenu.