W Urzędzie Wojewódzkim w Lublinie trwają rozmowy szefów fabryki obuwia Protektor ze związkowcami. Obie strony rozmawiają w obecności mediatora. To specjalne posiedzenie wojewódzkiej komisji dialogu społecznego zwołane przez wojewodę. Jak dowiedział się reporter RMF FM przełomu nie ma. Obie strony obstają przy swoim.
Przedstawiciele fabryki Protektor nadal chcą półrocznych odpraw dla zwalnianych. Związkowcy obstają przy dodatkowym tysiącu złotych za każdy przepracowany rok w fabryce. Chcą jednak negocjować, ale takiej woli do tej pory nie wyrażały władze spółki.
Dziennikarzy nie wpuszczono na salę obrad. Przed rozpoczęciem spotkania związkowcy mówili, że chcą rozmawiać i są skłonni obniżyć żądania w stosunku do zarządu Protektora. Druga strona ustami rzecznika Wojciecha Kądziołki ucinała możliwość wyasygnowania jakichkolwiek dodatkowych pieniędzy. Jak stwierdził Kądziołka, zysk całej spółki to 6,6 miliona a spełnienie żądań związkowców kosztowałyby 7 milionów złotych. Lubelski zakład był niedochodowy przez ostatnie dwa lata, skąd mamy dołożyć - pytał retorycznie Kądziołka.
Wciąż bez odpowiedzi pozostaje kwestia ewentualnego przeniesienia fabryki do specjalnej lubelskiej strefy ekonomicznej. Taką propozycję złożyły władze Lublina. Dzięki temu firma zyskałaby wiele zwolnień podatkowych. Protektor propozycji co prawda nie odrzucił, ale wciąż nie wskazał terminu spotkania. Rzecznik Ratusza odpowiedziała, że Protektor chce się spotkać po zakończeniu sporu. Jego końca jednak na razie nie widać.
Od dzisiejszych ustaleń będzie zależało, czy okupacja zakładu nadal będzie prowadzona. W środku nadal są 23 osoby. Na zewnątrz drugie tyle pełni rotacyjne dyżury. Sytuacja jest tym bardziej napięta, że właśnie zaczyna się drugi tydzień protestu.