​"Nie wiem, dlaczego Polska poparła deklarację z 17 maja, otwierającą Rosji drogę do przywrócenia prawa głosu w Radzie Europy. Być może stoi za tym jakaś nowa polityka?" - mówi były minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski w rozmowie z Onetem.

REKLAMA

W maju w Helsinkach podczas szczytu Komitetu Ministrów Rady Europy polski rząd poparł deklarację umożliwiającą przywrócenie Rosji prawa głosu w Radzie Europy. Przeciwne były temu m.in. Gruzja, Ukraina i Litwa.

Konsekwencją tej decyzji było czerwcowe głosowanie w Radzie Europy. Zgromadzenie Parlamentarne zdecydowało, że Rosja odzyska prawo głosu w Radzie Europy. Polacy byli przeciwni. Marszałek Senatu Stanisław Karczewski zapewniał, że Polska będzie namawiać inne państwa do "stanowczej reakcji".

Czy byłem tym zaskoczony? My wszyscy - jako delegacji do Zgromadzenia Parlamentarnego - byliśmy zaskoczeni całym kształtem tej deklaracji. Nie wiedzieliśmy, że takie były ustalenia, nikt nam nie udzielał instrukcji na temat stanowiska rządu - powiedział Waszczykowski w rozmowie z Onetem.

Były szef MSZ podkreśla jednak, że nie uczestniczy w pracach rządu i nie wie, jakie jest obecne stanowisko wobec Rosji. Może coś się zmieniło? Może są jakieś ustalenia, o których nie wiem? - powiedział. Zaznaczył, że mogło do tego dojść "w wyniku pewnych kalkulacji".

Ja nie widzę żadnych pozytywnych aspektów działań rosyjskiej dyplomacji w ostatnich latach, które mogłyby skłonić Polskę do zmiany podejścia. Tylko w ostatnim czasie mieliśmy incydent w Cieśninie Kerczeńskiej, zatrzymanie ukraińskich marynarzy... Nie ma żadnych postępów w relacjach bilateralnych - podkreślił.