Nieczytelny podpis byłej minister rozwoju regionalnego Grażyny Gęsickiej zatrzymał w sądzie budowę obwodnicy Warszawy. Teraz nie ma już szans wygodną wylotówkę w stronę Ukrainy przed Euro 2012 - pisze „Gazeta Wyborcza”.

REKLAMA

Nad wschodnią obwodnicą Warszawy przez Wesołą ciągle wisi fatum. Awantura o to, gdzie ją budować, trwa już kilkanaście lat. Przy zarezerwowanym pod nią korytarzu wyrosło wiele domów jednorodzinnych, których właściciele nie chcą słyszeć o trasie. Do skandalu doszło w zeszłym roku. Mieszkający w tej okolicy minister środowiska w rządzie PiS Jan Szyszko chciał wyrzucić obwodnicę do sąsiedniego Halinowa i na dawny poligon, który ma być wpisany na listę obszarów cennych przyrodniczo Natura 2000. Wariant ten przez wiele lat popierał też obecny wiceprezydent Warszawy Jacek Wojciechowicz z PO.

Premier Jarosław Kaczyński w końcu odsunął Szyszkę od decydowania o trasie i wskazał na minister rozwoju regionalnego Grażynę Gęsicką. Po wielu analizach uznała, że najlepszym wariantem obwodnicy będzie tzw. wariant III A - między Wesołą i Starą Miłosną.

”Gazeta Wyborcza” dowiaduje się, że wielomiesięczne prace poprzedzające budowę trasy najpewniej trzeba będzie zacząć od początku. Sąd Administracyjny w Warszawie uchylił postanowienie minister Gęsickiej sprzed roku. Co ciekawe, przyczyną wcale nie były rzekome błędy wskazywane przez odwołujących się mieszkańców Wesołej. Skład sędziowski pod przewodnictwem Krystyny Napiórkowskiej dopatrzył się za to innych uchybień: minister Gęsicka nie podpisała się czytelnie na postanowieniu (czyli niezgodnie z przepisami); minister wybrała wariant, o który nie wnioskowali drogowcy; dwie osoby z 35, które się odwoływały, nie podpisały swoich wniosków, a ministerstwo nie zwróciło im na to uwagi. To jeszcze nie koniec komedii pomyłek: w uzasadnieniu orzeczenia sąd sam się pomylił, podając mylny symbol wybranego wariantu "WINA" zamiast "W III A".

Jeszcze nie wiem, co teraz będzie z trasą - mówi Wojciech Dąbrowski, szef Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad na Mazowszu. Prawnicy drogowców analizują teraz orzeczenie sądu. W przyszłym tygodniu będą się naradzać z Ministerstwem Rozwoju Regionalnego, co zrobić z tym fantem. Nie wykluczamy odwołania do NSA - mówi Dąbrowski.