Łódzki sąd uniewinnił byłego szefa gabinetu prezydenta Lecha Wałęsy Mieczysława Wachowskiego oskarżonego o oszustwo. Uniewinniono także dwoje prawników, którzy razem z nim zasiadali na ławie oskarżonych.

REKLAMA

Łódzka prokuratura apelacyjna oskarżyła Wachowskiego o usiłowanie wyłudzenia 2 mln złotych od biznesmena irackiego pochodzenia w zamian za pomoc w zwolnieniu go z aresztu, próbę oszukania na 1 mln zł podłódzkich biznesmenów, a także powoływanie się na wpływy u wojewody łódzkiego oraz w prokuraturze.

Sąd uniewinnił całą trójkę oskarżonych. W przypadku jednego z zarzutów stawianych Wachowskiemu sąd uznał, że swoim zachowaniem "wyczerpał on znamiona czynu", ale umorzył sprawę ze względu na przedawnienie, które nastąpiło w kwietniu tego roku.

Wyrok jest nieprawomocny. Prokuratura prawdopodobnie będzie się od niego odwoływać.

Łódzka prokuratura apelacyjna oskarżyła Wachowskiego o żądanie w 2003 r. od biznesmenów z podłódzkiego Rzgowa, braci G. (po których zawiadomieniu zostało wszczęte śledztwo), zapłaty miliona złotych w zamian za pośrednictwo w załatwieniu legalizacji ich hal targowych i zmianę przeznaczenia terenów pod jednym z tych obiektów - z budowlanych na usługowe. Według prokuratury w tym przypadku miał on wprowadzić biznesmenów w błąd, powołując się na rzekome wpływy u wojewody łódzkiego. Ostatecznie przedsiębiorcy odmówili zapłacenia tej kwoty.

W związku z tą sprawą Wachowski został zatrzymany przez ABW w styczniu 2007 roku. Miesiąc spędził w areszcie; wyszedł z niego za kaucją w wysokości 200 tys. zł.

O pomoc b. ministrowi w tej sprawie oskarżony został adwokat Jerzy P.

Inny zarzut stawiany Wachowskiemu dotyczy okresu od sierpnia 2002 r. do kwietnia 2003 r. Zdaniem śledczych, b. prezydencki minister usiłował wówczas wyłudzić od handlujących zbożem przedsiębiorców 2 mln zł, a następnie 1,5 mln zł. W zamian za pieniądze miał - wprowadzając przedsiębiorców w błąd - obiecać im załatwienie uchylenia aresztu zastosowanego wobec biznesmena irackiego pochodzenia przez Prokuraturę Okręgową w Gorzowie Wlkp.

Do przekazania pieniędzy nie doszło, bo biznesmeni nie zgodzili się zapłacić. Według prokuratury w konsekwencji wyłudził od brata osadzonego 15 tys. zł. W tej sprawie Wachowski - zdaniem śledczych - miał się powoływać na rzekome wpływy w prokuraturze. W związku z tą sprawą zarzut przedstawiono także Dorocie O., która - według oskarżenia - przekazała za pośrednictwem asystentki aresztowanego informację o konieczności przekazania żądanej kwoty.

Wachowski: To element hucpy politycznej

Przed sądem Wachowski nie przyznał się do zarzucanych czynów. Stwierdził, że zarzuty są absurdalne i były "elementem hucpy politycznej spowodowanej przez rządzący wówczas PiS". Odmówił też składania wyjaśnień. Do winy nie przyznali się też pozostali oskarżeni. Całej trójce groziła kara do 10 lat więzienia.

Proces w tej sprawie toczył się niemal sześć lat. Po raz pierwszy akt oskarżenia prokuratura skierowała do sądu pod koniec grudnia 2007 r., ale sprawa krążyła między sądami. Ze względu na jednego z podejrzanych prawników - adwokata i b. sędziego Jerzego P. - znaczna część łódzkich sędziów złożyła oświadczenia o wyłączeniu się z orzekania w tej sprawie. Akta trafiły do skierniewickiego wydziału łódzkiego sądu, ale ten jednak zwrócił sprawę prokuraturze i polecił uzupełnienie materiału dowodowego. Tym razem prokuratura rozszerzyła całej trójce zarzuty o powoływanie się na wpływy w instytucjach państwowych.

Proces miał się rozpocząć w grudniu 2009 r., ale był odraczany. Najpierw m.in. ze względu na chorobę b. ministra, później z powodu nieobecności oskarżonej oraz nieobecności jednego z adwokatów. Ostatecznie ruszył w sierpniu 2010 r., ale rozprawy często się nie odbywały ze względu na zły stan zdrowia Wachowskiego. W sierpniu 2012 proces został przerwany z tego powodu i wznowiono go dopiero w lutym br.

(mpw)